„Noc wigilijnych cudów” - Marta Nowik.

Drogi Czytelniku...

Zapraszam na kolejną recenzję książki o tematyce świąt Bożego Narodzenia.


Mała malownicza miejscowość? Jest.
Mały sklepik z pamiątkami? Obecny.
Pewne marzenia? Tak.

Czas świąt Bożego Narodzenia? Jasne.
Pewien detektyw? Oczywiście.
Intrygi? Pewnie.

Tajemnice? Znajdą się.
Magia? Na każdym kroku.
Niespodzianki? Bez nich byłoby nudno.
Wzajemna pomoc? Będzie.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Marty Nowik pod tytułem „Noc wigilijnych cudów”.
Jaki osiągnęły efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom drugi cyklu Noc spełnionych życzeń.


Wspaniale było przenieść się do świata Franciszka, Aleksandry, Karola, Natalii, Bartka, Waldemara, Janusza, Macieja, Matyldy, Gabrysi, Błażeja, Łukasza, Patrycji, Gucia, Jasia, Marceliny, Piotra, Klary, Witolda, Magdaleny, Kingi, zwierzaków: Pikusia, Meli, Azorka oraz Sabinki i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, prawie wszystkich. Rzadko tak się zdarza.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony. Dodam jeszcze, że fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, była świeża, fajna.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało mi czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.

Po czwarte, magia świąt. Jest tu odczuwalna na każdym kroku z czego bardzo się cieszę. To troszkę zaczarowało mi ten czas w roku, czas oczekiwania. Jestem bardzo za to wdzięczna. Ta historia jest przykładem na to, że to naprawdę magiczny czas.


Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie takiego zakończenia się spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorka mnie nieco zaskoczyła. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa. Jeśli chodzi zaś o przesłanie, znajdziemy je oczywiście. Nie zdradzę o co dokładnie chodzi, chcę by każdy czytelnik sam to odkrył, inaczej to nie miałoby sensu. Muszę za nie dać kolejnego plusa.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że pomoc innym to najlepszy cud.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać zakończenia i ich nie opuszczać).


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Z niecierpliwością czekam na inne tego typu historie.

Czytając ten tom nie znałam zawartości poprzedniego. Nadrobię go jednak, autorka mnie nieco zaintrygowała.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.