„ASAP. Pokochaj w rytmie K-pop” - Axie Oh.

Drogi Czytelniku...

Wiecie co? Kiedyś to już pisałam, ale, naprawdę długo czekałam na tego typu książkę.
 Czekałam, aż tematyka, wątki i sama historia zaspokoją moją ciekawość w kwestii porównania mojej własnej wizji współczesnego idola, codzienności w jakiej żyje z jakąś spisaną na papierze. Z różnym efektami szukałam, przeglądałam, aż w końcu praktycznie przypadkiem sama do mnie 'przyszła'. Ta książka jest dopiero trzecią i przyznam, że zdała egzamin w wyżej wspomnianej kwestii. 


Przyszła gwiazdorka? Pewnie.
Taniec, układy choreograficzne? Będzie.
Plany i wysokie oczekiwania rodziców? Jasne.
Drama, k-pop? Obecne.
Pewien idol? Jest.
Ponowne spotkanie? Oczywiście.
Emocje? Tak!
Odżywające uczucia? Są.
Odkrywanie siebie? Tak.

Strach? Niestety...
Nadzieje? Nie obędzie się bez nich.
Marzenia? Koniecznie.

Zaintrygowani?
Mam nadzieję, że tak.
Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Axie Oh pod tytułem „ASAP. Pokochaj w rytmie K-pop”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze, odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata Min Sori, Nathaniela, Jenny, Ji Seoka, Jaewoo, Seo Min, Suna, Choi, asystentów Park i Lee, Nadine, Noemi, Natalie, Beaka, Gi Taek, Angeli, Ajummy, dyrektorki Ryu, Hyemi, Ruby, Kim Seo-Yeon, Cha Dongha i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący, poza tym realistyczni, nie są sztucznymi 'laleczkami'. Najlepsze w nich jest to, że nie są idealni, w końcu nikt nie jest. Cieszę się, że autorka to pokazała.
Polubiłam Min Sori i Nathaniela. Niestety tylko ich. Chciałam polubić innych, jednak za bardzo mnie w pewnych chwilach denerwowali. Nie zdradzę jednak dlaczego.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Sądzę, że wcale nim być nie musi. Akcja przez cały czas płynie dość szybko, ciągle coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Oczywiście nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, oj, nie zabraknie, i nie zawsze będą dobre, chociażby złość i strach... Oczywiście leci za to plusik.

Po czwarte, zakończenie. Może nie było specjalnie zaskakujące, ale mi tu pasowało. Myślę, że nie chciałabym by było inne. Dobra, nie zdradzam nic więcej. Przyznaję oczywiście za to plusa.

Po piąte, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To bardzo ułatwia i przyśpiesza czytanie. Leci za to plusik.

Po szóste, K-pop i jego klimat. Uwielbiam go, czułam go tu praktycznie na każdej stronie, za co bardzo dziękuję autorce. Brakowało mi właśnie tego typu historii. Daję za to następnego plusika. 


Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść idealnie pokazuje, że dla miłości warto jest wiele poświęcić. Poza tym pokazuje też, ze sława nie jest wcale taka fajna (trzeba uważać na każdy swój ruch i to z kim się zadajemy, bowiem osoby zazdrosne nigdy nie śpią i mogą w każdej chwili zaszkodzić) jakby się mogło wydawać osobom postronnym oraz to, że osobie rozpoznawalnej w całym kraju naprawdę trudno zaznać nawet odrobiny normalności.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do  finału. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę, będę wyczekiwać kolejnych powieści pisanych w tym klimacie. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU BEYA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„The Call. Inwazja” - Peadar O'Guilín.