„Nie będę prezentem” - Edyta Kene.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc jest to powieść skierowana do pełnoletnich miłośników literatury.

Półświatek? Obecny.
Wpływy? Są.
Silne charaktery? I to nie dwa...
Napięcie? Będzie.
Hazard? Niestety...

Pożądanie, namiętność, seks? Pewnie.
Nielegalne walki? Tak.
Ciągła walka o siebie? Znajdzie się.
Emocje? Oj, tak.
Kłamstwa? Niestety.
Trudne decyzje? Będą i to na dużą skalę.
Niebezpieczeństwa? Cóż...
Tajemnice? Nie obędzie się bez nich.
Kobieca determinacja? Jasne.
Strach i odwaga? Będą.
Smutek, rozczarowanie? Cóż...

Między innymi właśnie taką mieszankę serwuje nam Edyta Kene w swojej najnowszej książce pod tytułem „Nie będę prezentem”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Leny (Marleny), Miszy (Michała), Karola, Olega, Anny, Dawida, Daro (Dariusza) i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są nawet dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Polubiłam tu tylko Lenę, no i może troszkę Michała. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o nikim innym, a niektórych (na przykład Karola) miałam po prostu ochotę porządnie trzasnąć i udusić.
Nie napiszę jednak dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się dość szybko. Później aż do samego końca wcale nie jest spokojniej, a pod koniec... Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lena.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą poruszą, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, bardzo uprzyjemnia czytanie i sprawia, że czyta się bardzo szybko (jak dla mnie za szybko, książka mogłaby mieć jeszcze ze sto stron...). Za to daję plusa.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Leny i Michała. W tego typu powieściach jest to bardzo dobre rozwiązanie, zawsze to popieram. Czytelnik dzięki temu poznał wydarzenia, których nie mógł 'widzieć' bohater przebywający gdzieś indziej, a wydarzenia te były bardzo istotne. Poza tym byłabym bardzo nie pocieszona gdybym nie mogła wiedzieć co tam naszym bohaterom w duszy gra (zwłaszcza Michałowi). Przyznaję za to kolejnego plusa.   


Po piąte, półświatek. Autorka barwnie i w ciekawy sposób oprowadza nas po nim i 'pokazuje' zasady w nim panujące, a te jak wszyscy wiedzą, są naprawdę bezwzględne. Niemal czułam jakbym sama należała do tej 'rodziny'. Niczego mi tu w tej kwestii nie brakowało. Leci za to następny plusik.

Po szóste, sceny erotyczne. Są dość dobrze napisane, wywarzone, można spokojnie przez nie przebrnąć, są pikantne i rozpalają zmysły.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że gdy zejdą się dwa różne światy, cóż lepiej uciekać oraz to, że ze zdrady czasami może wyniknąć coś, cóż... interesującego. 


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła i sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż momentami niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Była dość interesująca...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„The Call. Inwazja” - Peadar O'Guilín.