„Siedem” - Emiia Szelest.
Drogi Czytelniku...
Siedmioro pisarzy? Obecni.
Pewna odległa wyspa? Jest.
Tajemnicze zgony? Oczywiście.
Seria morderstw? Jasne.
Brak zaufania? Znajdzie się.
Wiele trudności? Tak.
Walka o przetrwanie? Pewnie.
Intrygi? Będą.
Kłamstwa? Nie obędzie się bez nich.
Niebezpieczne sekrety? Nie inaczej.
Strach? Koniecznie...
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Emilii Szelest pod tytułem „Siedem” (tak, ta liczba mu to duże znaczenie).
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Miło było przenieść się do świata Ethana, Valerii, Kristiana, Ophelii, Leo, Marka, Alessia, Milesa, Jacoba, Clarka, Francis, Anki, Antonia, Mikolausa, Gretty, Petera i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, interesujący i bardzo zróżnicowani.
Niestety nie polubiłam tu nikogo, a bardzo chciałam obdarzyć sympatią naszych pisarzy. Niestety mimo ich charakterów denerwowali mnie i jakoś było mi z nimi nie po drodze.
O innych już nawet nie wspomnę... Jest to jednak w tym wypadku spory plus.
Niektórych miałam ochotę wręcz udusić za to co wyprawiali... Zwłaszcza sprawcę. Według mnie nic go nie tłumaczy.
Dobra, nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak niewiele brakuje. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak zawsze się coś działo. Zdecydowanie nie było spokojnie ani przez chwilę Autorka chwilami serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.
Po trzecie, styl. Książka, przynajmniej według mnie, jest napisana dość lekkim językiem, przystępna dla każdego (pomimo tematyki, którą porusza). To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.
Po czwarte, układ. Historię poznajemy z kilku perspektyw. To było tu potrzebne. Bez tego ciężko byłoby zrozumieć pewne kwestie, a wątki nie byłyby kompletne. Przyznaję za tą narrację plusa.
Po piąte, dreszczyk emocji. Za niego muszę przyznać plusika, zdecydowanie go tu nie brakowało, oj, nie brakowało, zwłaszcza momentami... To było tu najlepsze.
Po szóste, zakończenie. Było... cóż, powiem, że mnie jakoś bardzo zaskoczyło. Warto do niego dotrzeć. Szczerze? Myślę, że inny finał wręcz nie mógłby tu być. Leci za to mimo wszystko następny plusik.
Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że to co dajesz innym, to sami inni oddają tobie (przeważnie)...
Książka, tak jak inne powieści autorki, praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, mimo to nie sprawia, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (z powodu pewnych przygód bohaterów i okoliczności). Mimo wszystko nie chciałam go opuszczać aż do finału.
Autorce dziękuję za tę przygodę.
Mam cichą nadzieję, że powstaną powieści w podobnym klimacie, chętnie bym po nie sięgnęła. :)
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)
Siedmioro pisarzy? Obecni.
Pewna odległa wyspa? Jest.
Tajemnicze zgony? Oczywiście.
Seria morderstw? Jasne.
Brak zaufania? Znajdzie się.
Wiele trudności? Tak.
Walka o przetrwanie? Pewnie.
Intrygi? Będą.
Kłamstwa? Nie obędzie się bez nich.
Niebezpieczne sekrety? Nie inaczej.
Strach? Koniecznie...
Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Emilii Szelest pod tytułem „Siedem” (tak, ta liczba mu to duże znaczenie).
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Miło było przenieść się do świata Ethana, Valerii, Kristiana, Ophelii, Leo, Marka, Alessia, Milesa, Jacoba, Clarka, Francis, Anki, Antonia, Mikolausa, Gretty, Petera i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, interesujący i bardzo zróżnicowani.
Niestety nie polubiłam tu nikogo, a bardzo chciałam obdarzyć sympatią naszych pisarzy. Niestety mimo ich charakterów denerwowali mnie i jakoś było mi z nimi nie po drodze.
O innych już nawet nie wspomnę... Jest to jednak w tym wypadku spory plus.
Niektórych miałam ochotę wręcz udusić za to co wyprawiali... Zwłaszcza sprawcę. Według mnie nic go nie tłumaczy.
Dobra, nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak niewiele brakuje. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak zawsze się coś działo. Zdecydowanie nie było spokojnie ani przez chwilę Autorka chwilami serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.
Po trzecie, styl. Książka, przynajmniej według mnie, jest napisana dość lekkim językiem, przystępna dla każdego (pomimo tematyki, którą porusza). To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.
Po czwarte, układ. Historię poznajemy z kilku perspektyw. To było tu potrzebne. Bez tego ciężko byłoby zrozumieć pewne kwestie, a wątki nie byłyby kompletne. Przyznaję za tą narrację plusa.
Po piąte, dreszczyk emocji. Za niego muszę przyznać plusika, zdecydowanie go tu nie brakowało, oj, nie brakowało, zwłaszcza momentami... To było tu najlepsze.
Po szóste, zakończenie. Było... cóż, powiem, że mnie jakoś bardzo zaskoczyło. Warto do niego dotrzeć. Szczerze? Myślę, że inny finał wręcz nie mógłby tu być. Leci za to mimo wszystko następny plusik.
Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że to co dajesz innym, to sami inni oddają tobie (przeważnie)...
Książka, tak jak inne powieści autorki, praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, mimo to nie sprawia, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (z powodu pewnych przygód bohaterów i okoliczności). Mimo wszystko nie chciałam go opuszczać aż do finału.
Autorce dziękuję za tę przygodę.
Mam cichą nadzieję, że powstaną powieści w podobnym klimacie, chętnie bym po nie sięgnęła. :)
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)
Komentarze
Prześlij komentarz