„Propozycja szefa” - Nicole Snow.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne, więc jest to powieść skierowana do pełnoletnich miłośników literatury.

Imperium modowe? Obecne.
Przypadkowe spotkanie? Jest.
Silne charaktery? I to nie dwa...
Napięcie? Będzie.
Danie szansy? Tak.

Pożądanie, namiętność, seks? Pewnie.
Walka? Znajdzie się.
Emocje? Oj, tak.
Kłamstwa? Niestety.
Nietypowa propozycja? Będzie i to na dużą skalę.
Tajemnice? Oczywiście.
Kobieca (i nie tylko) determinacja? Obecna.
Strach i odwaga? Będą.
Intrygi? Niestety.
Plany? Jasne.
Smutek, rozczarowanie? Obecne.

Między innymi właśnie taką mieszankę (jak dla mnie iście wybuchową) serwuje nam Nicole Snow w swojej najnowszej książce pod tytułem „Propozycja szefa”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to pierwszy tom cyklu Garnitury Seattle.


Wspaniale było przenieść się do świata Dakoty, Lincolna, Elizy, Wyatta, Lucy, Idy, Annie, Louisa, Cheryl, Isabelli, Jaya, Marthy, Olivii, Tillie, Harolda,  i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Polubiłam tu tylko Dakotę. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o nikim innym, a chciałabym o Lincolnie, jego momentami miałam ochotę wręcz rozstrzelać...
Nie napiszę jednak dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć niewiele brakuje. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się bardzo szybko. Później aż do samego końca wcale nie jest spokojniej, a pod koniec... Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Dakota.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, bardzo uprzyjemnia czytanie i sprawia, że czyta się bardzo szybko (jak dla mnie za szybko, książka mogłaby mieć jeszcze ze sto stron i ze dwa wątki...). Za to daję plusa.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, Dakoty i Lincolna. W tego typu powieściach jest to bardzo dobre rozwiązanie, zawsze to popieram. Czytelnik dzięki temu poznaje wydarzenia, których nie mógł 'widzieć' bohater przebywający gdzieś indziej, a wydarzenia te mogły być bardzo istotne. Poza tym byłabym bardzo nie pocieszona gdybym nie wiedzieć co tam naszym bohaterom w duszy gra. Przyznaję za to kolejnego plusa.   


Po piąte, świat imperium modowego. Autorka barwnie i w ciekawy sposób oprowadza nas po tym specyficznym świecie i 'pokazuje' zasady w nim panujące, a te potrafią być naprawdę absurdalne. Niemal czułam jakbym sama należała do tej 'rodziny'. Niczego mi tu w tej kwestii nie brakowało. Leci za to następny plusik.

Po szóste, sceny erotyczne. Są dobrze napisane, można spokojnie przez nie przebrnąć, są pikantne i rozpalają zmysły.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że granica między udawaniem a prawdziwym uczuciem czasami jest naprawdę cieniutka... 


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż naprawdę pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tej części. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu tego cyklu, choć już ktoś inny będzie grał pierwsze skrzypce...


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.