„Cena wolności. Spin off Konsorcjum Część Pierwsza” - A.S. Sivar.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziecie tu sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Spisek? Zdarzy się.
Amnezja? Cóż...

Zazdrość? Będzie.
Władza? Zdecydowanie.
Pewna zadanie, ochrona? Tak.
Emocje? Pewnie.
Spięcia? Jasne.

Problemy, komplikacje? Znajdą się.
Chęć bycia wolnym, zerwania z przeszłością? Jak najbardziej.
Zdrady? Obecne.
Zmiany? Oczywiście.
Przywiązanie, przyciąganie? Niestety...
Pewne konsorcjum? Wciąż.
Kłamstwa? Uhum...

Między innymi właśnie to serwuje nam A.S. Sivar w swojej najnowszej książce pod tytułem „Cena wolności. Spin off Konsorcjum Część Pierwsza”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo już, odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to pierwszy tom cyklu Spin-off Konsorcjum.


Wspaniale było przenieść się do świata Zandera, Igi, Bastiana, Haralda, Sandry, Ernana, Nadii, Dominica, Javiera, Kamila, Dana, Charliego, Rene, Damiana, Jess, Sofiji, Terry'ego, Nerda i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Znów są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tak, Igi.
Nie pytajcie jednak dlaczego, sama się sobie dziwię, że tak było.
Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć przykładowo o Zanderze.
On... Cóż... Ma swoje a uszami.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć niewiele brakuje. Z jednej strony akcja rozkręca się dość szybko, z drugiej nic nie jest wymuszone i dzieje się naturalnie. Autorka serwuje nam emocje dość dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Iga.

Po trzecie, styl. Książka, tak jak części cyklu-matki, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia i uprzyjemnia czytanie. Daję za to plusika.

Po czwarte układ. Historię poznajemy z perspektywy Igi (głównie jej), Zandera, a nawet Nadii (miała tu swoje pięć minut). To było dobre rozwiązanie, które tu pasowało. Nie wyobrażam sobie, by narracja była inaczej poprowadzona. Daję za to plusika.


Po piąte, sceny erotyczne. Nie są zbyt wulgarne, są 'smacznie' napisane, można z łatwością przez nie przebrnąć. Leci za to plusik.

Po szóste, pewna organizacja. Mam tu na myśli owe tytułowe konsorcjum. Niestety wciąż jest tu obecne. Czekam na to, by w następnym tomie wreszcie ktoś ostatecznie ukrócił ich działania. Przyznaję za to małego minusika.


Po siódme, emocje. Powiem Wam, że są tu obecne, oj są. Zarówno i te pozytywne, jak i te negatywne. Daję za to plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że warto zapłacić cenę za wolność, choć czasami mogłaby być bardzo wysoka
...

Książka praktycznie czyta się sama (no dobra, może nie w niektórych momentach, ale nielicznych na szczęście). Historia mnie wciągnęła, chociaż nie zawsze sprawiała, że chciałam być częścią życia (totalnie pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za tę przygodę. Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się rozwinie w kolejnym tomie, więc chętnie po niego sięgnę.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.