„Będzie dobrze” - Aleksandra Kern.

Drogi Czytelniku...

Pewna młoda studentka? Obecna.
Dziwna choroba? Jasne.
Asystent/asystenci śmierci? Znajdą się.

Dużo badań? Będą.
Nadzieja? Oczywiście.
Kłamstwa? Cóż...
Intrygi? Koniecznie.

Kłopoty? Niestety...
Emocje? Bez nich się nie obędzie.

Przywiązanie? Hmm...
Trudne wybory? A jakże.
Wątpliwości? I to wiele.
Sekrety? I to nie jeden.
Strach? Aż bolesny...

Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Aleksandry Kern pod tytułem „Będzie dobrze”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Wspaniale było przenieść się do świata Eli, Justyny, Piotra, Renaty, Draco, Łukasza, Zofii, Wiesławy, Dagmary, Gabrysi, Sylwii, Cienia/Sebastiana, Wiki, Zbigniewa i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Polubiłam tu Elę, no i może trochę Draco. Niestety tylko ich. Reszta mnie ciągle irytowała (no dobra, poza rodzicami Eli).
Jest to jednak w tym wypadku spory plus.
Ok, nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, przez cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Ela.


Po trzecie, emocje. Zdradzę Wam, że znajdziemy ich tu sporo, zwłaszcza w pewnych momentach (oczywiście nie zdradzę jakich). Przyznaję za to plusika.

Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To bardzo uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusa.

Po piąte, zakończenie. Było... cóż powiem, że warto do niego dotrzeć. Zdecydowanie pozostawia lekki niedosyt. Czy jestem zaskoczona finałem, który zaserwowała nam autorka? Szczerze? Nie, ale cieszę się, że było właśnie takie. Leci za to kolejny plus.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami uczucia przysłaniają jasną ocenę sytuacji oraz to, że aby przeżyć człowiek, mimo strachu, jest w stanie zrobić wszystko.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż bardzo pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału. 


Autorce dziękuję za tę przygodę.
To było ciekawe i nawet pouczające doświadczenie. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ AUTORCE I WYDAWNICTWU PROZAMI. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.