„Obrazy odwiecznej pogoni za ptakiem” - Magdalena Urbanek-Bańska.
Drogi Czytelniku...
Zapraszam na następną nietypową recenzję, bo kolejnego tomiku poezji...
Oczekiwanie? Obecne.
Milczenie? Jest.
Kwiaty? Oczywiście.
Brzydota, piękno? Jak najbardziej.
Cierpliwość? Będzie.
Przyjaźń? Cóż...
Cuda? Tak.
Nostalgia? Pewnie.
Ekstaza? Jasne.
Euforia? Koniecznie.
Kłamstwo? Niestety.
Lekcja? Bardzo potrzebna.
Nieprzewidywalność? Znajdzie się.
Przemijanie? Uhum...
Skrajności? Jasne.
Między innymi właśnie to serwuje nam Magdalena Urbanek-Bańska w swoim zbiorze poezji pod tytułem „Obrazy odwiecznej pogoni za ptakiem”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, pomysł. Sama koncepcja jest bardzo ciekawa i bardzo mi się podobała. Nie mogę mówić o najlepszych czy najgorszych wersach, ponieważ tu podobało mi się prawie wszystko, choć, wróć, chcę wyszczególnić wiersze ZAPADAM W SEN oraz GDYBYM SPOTKAŁA CIĘ DRUGI RAZ NA MOJEJ DRODZE jako te, które podobały mi się tu najbardziej i wiersze ŁZA oraz ATELIER M. URBANEK jako te, które podobały mi się najmniej.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że o prawdziwym rollercoasterze nie może być mowy, przynajmniej dla mnie, powodem jest to, że 'historie' są za krótkie by móc je oceniać w takich kategoriach. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie o nie tu chodziło), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć.
Po trzecie, styl. Książka jest napisana bardzo lekkim językiem, przystępnym dla każdego, mimo iż to poezja (co mi bardzo odpowiadało). To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.
Po czwarte, morał i przesłanie. Tak były tu obecne. Nie zdradzę oczywiście o co dokładnie chodzi, ważne by każdy czytelnik sam to odkrył. Zdradzę tylko, że jest związane z przemijaniem i nieprzewidywalnością. Leci za to następny plusik.
Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że życie przemija i trzeba się cieszyć z każdego dnia, nigdy nie wiadomo co przyniesie każdy kolejny dzień, czy on w ogóle nadejdzie oraz to, że jedyne, co jest w życiu pewne, to właśnie jest jego nieprzewidywalność.
Ten zbiór, co u mnie jest komplementem, praktycznie czyta się sam. Książka mnie nawet wciągnęła, chciałam szybko dobrnąć do końca i poznać wszystkie te 'historie'.
Autorce dziękuję za tę nawet miłą przygodę. :)
Jest to zbiór naprawdę fajnej i dobrze napisanej poezji, a w moich oczach to naprawdę o czymś świadczy, ponieważ ja ogólnie takowej nie lubię i nie czytam, a tę niemal 'pochłonęłam', nawet bardziej niż poprzednie, które czytałam. ;)
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU POESIS. :)
Zapraszam na następną nietypową recenzję, bo kolejnego tomiku poezji...
Oczekiwanie? Obecne.
Milczenie? Jest.
Kwiaty? Oczywiście.
Brzydota, piękno? Jak najbardziej.
Cierpliwość? Będzie.
Przyjaźń? Cóż...
Cuda? Tak.
Nostalgia? Pewnie.
Ekstaza? Jasne.
Euforia? Koniecznie.
Kłamstwo? Niestety.
Lekcja? Bardzo potrzebna.
Nieprzewidywalność? Znajdzie się.
Przemijanie? Uhum...
Skrajności? Jasne.
Między innymi właśnie to serwuje nam Magdalena Urbanek-Bańska w swoim zbiorze poezji pod tytułem „Obrazy odwiecznej pogoni za ptakiem”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, pomysł. Sama koncepcja jest bardzo ciekawa i bardzo mi się podobała. Nie mogę mówić o najlepszych czy najgorszych wersach, ponieważ tu podobało mi się prawie wszystko, choć, wróć, chcę wyszczególnić wiersze ZAPADAM W SEN oraz GDYBYM SPOTKAŁA CIĘ DRUGI RAZ NA MOJEJ DRODZE jako te, które podobały mi się tu najbardziej i wiersze ŁZA oraz ATELIER M. URBANEK jako te, które podobały mi się najmniej.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że o prawdziwym rollercoasterze nie może być mowy, przynajmniej dla mnie, powodem jest to, że 'historie' są za krótkie by móc je oceniać w takich kategoriach. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie o nie tu chodziło), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć.
Po trzecie, styl. Książka jest napisana bardzo lekkim językiem, przystępnym dla każdego, mimo iż to poezja (co mi bardzo odpowiadało). To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.
Po czwarte, morał i przesłanie. Tak były tu obecne. Nie zdradzę oczywiście o co dokładnie chodzi, ważne by każdy czytelnik sam to odkrył. Zdradzę tylko, że jest związane z przemijaniem i nieprzewidywalnością. Leci za to następny plusik.
Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że życie przemija i trzeba się cieszyć z każdego dnia, nigdy nie wiadomo co przyniesie każdy kolejny dzień, czy on w ogóle nadejdzie oraz to, że jedyne, co jest w życiu pewne, to właśnie jest jego nieprzewidywalność.
Ten zbiór, co u mnie jest komplementem, praktycznie czyta się sam. Książka mnie nawet wciągnęła, chciałam szybko dobrnąć do końca i poznać wszystkie te 'historie'.
Autorce dziękuję za tę nawet miłą przygodę. :)
Jest to zbiór naprawdę fajnej i dobrze napisanej poezji, a w moich oczach to naprawdę o czymś świadczy, ponieważ ja ogólnie takowej nie lubię i nie czytam, a tę niemal 'pochłonęłam', nawet bardziej niż poprzednie, które czytałam. ;)
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU POESIS. :)

Komentarze
Prześlij komentarz