„Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie” - Magdalena Wirska. [PRZEDPREMIEROWO]
Drogi Czytelniku...
Zapraszam na drugą w tym roku recenzję książki o tematyce świąt Bożego Narodzenia.
Pewien młody mężczyzna? Jest.
Pewien detektyw? Obecny.
Bycie podejrzanym? Tak.
Czas świąt Bożego Narodzenia? Jasne.
Strach? Niestety.
Pomoc? Pewnie.
Morderstwa? Znajdą się.
Zima w Londynie? Na każdym kroku.
Niespodzianki? Bez nich byłoby nudno.
Pewien plan? Będzie.
Branie spraw w swoje ręce? Zdecydowanie.
Zapraszam na drugą w tym roku recenzję książki o tematyce świąt Bożego Narodzenia.
Pewien młody mężczyzna? Jest.
Pewien detektyw? Obecny.
Bycie podejrzanym? Tak.
Czas świąt Bożego Narodzenia? Jasne.
Strach? Niestety.
Pomoc? Pewnie.
Morderstwa? Znajdą się.
Zima w Londynie? Na każdym kroku.
Niespodzianki? Bez nich byłoby nudno.
Pewien plan? Będzie.
Branie spraw w swoje ręce? Zdecydowanie.
Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Magdaleny Wirskiej pod tytułem „Christmas Crime, czyli zagadkowe święta w Londynie”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Wspaniale było przenieść się do świata Aleksy'ego, Roberta, Eda, Bena, Trevora, Brittany, Marka, Ryana, Tima, Marty, Amelii, Filipa, Alicji, Scotta, Mileny, Waltera, Catherine, Nancy, Gilian, Maxa, Sally, Jeffa, Igora i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Aleksy'ego i Roberta. Niestety tylko ich.
Dlaczego? Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu. Byli też tacy, których miałam ochotę udusić (ten, kto czytał, ten będzie wiedział kogo mam teraz na myślimy)...
Nie chcę zdradzać za dużo.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony. Dodam jeszcze, że fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, była świeża, fajna.
Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało mi czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.
Po czwarte, magia świąt. Mimo wszystko jest tu odczuwalna, z czego bardzo się cieszę. To troszkę zaczarowało mi ten czas w roku, czas oczekiwania (mimo iż to kryminał). Jestem bardzo za to wdzięczna.
Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie takiego zakończenia się spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorka mnie nieco zaskoczyła. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa. Jeśli chodzi zaś o przesłanie, znajdziemy je oczywiście. Nie zdradzę o co dokładnie chodzi, chcę by każdy czytelnik sam to odkrył, inaczej to nie miałoby sensu. Muszę za nie dać kolejnego plusa.
Powieść jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że czasami pozory mylą.
Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać zakończenia i ich nie opuszczać).
Autorce bardzo dziękuję za tę przedświąteczną przygodę z dreszczykiem... :)
Z niecierpliwością czekam na kolejne tego typu historie, które (mam nadzieję) w przyszłości zaserwuje nam autorka.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Wspaniale było przenieść się do świata Aleksy'ego, Roberta, Eda, Bena, Trevora, Brittany, Marka, Ryana, Tima, Marty, Amelii, Filipa, Alicji, Scotta, Mileny, Waltera, Catherine, Nancy, Gilian, Maxa, Sally, Jeffa, Igora i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Aleksy'ego i Roberta. Niestety tylko ich.
Dlaczego? Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu. Byli też tacy, których miałam ochotę udusić (ten, kto czytał, ten będzie wiedział kogo mam teraz na myślimy)...
Nie chcę zdradzać za dużo.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony. Dodam jeszcze, że fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, była świeża, fajna.
Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało mi czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.
Po czwarte, magia świąt. Mimo wszystko jest tu odczuwalna, z czego bardzo się cieszę. To troszkę zaczarowało mi ten czas w roku, czas oczekiwania (mimo iż to kryminał). Jestem bardzo za to wdzięczna.
Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie takiego zakończenia się spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorka mnie nieco zaskoczyła. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa. Jeśli chodzi zaś o przesłanie, znajdziemy je oczywiście. Nie zdradzę o co dokładnie chodzi, chcę by każdy czytelnik sam to odkrył, inaczej to nie miałoby sensu. Muszę za nie dać kolejnego plusa.
Powieść jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że czasami pozory mylą.
Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać zakończenia i ich nie opuszczać).
Autorce bardzo dziękuję za tę przedświąteczną przygodę z dreszczykiem... :)
Z niecierpliwością czekam na kolejne tego typu historie, które (mam nadzieję) w przyszłości zaserwuje nam autorka.
Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.
Pozdrawiam, Iza.
ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)

Komentarze
Prześlij komentarz