„Przebudzenie Lukrecji” - Laura Adori.

Drogi Czytelniku...

Czy w dzisiejszych czasach łatwo jest znaleźć prawdziwą miłość, tą jedną i jedyną osobę, z którą będziemy mogli przejść przez życie i powiedzieć: każda sekunda z tobą jest najpiękniejsza? Jak wiele będziemy musieli w zamian za jej znalezienie poświęcić, jaką cenę zapłacić? Moim zdaniem to wyczyn. Dzisiaj brakuje nam czasu na wszystko, w tym też na szukanie pary, o pielęgnacji związku nawet nie wspominając. Dzisiaj liczy się przede wszystkim kariera, pęd za pieniądzem. Czy bycie singlem jest kolorowe, czy ma więcej plusów niż minusów? Jak odnaleźć swoje miejsce na Ziemi? Jaką drogą kroczyć przez życie, jak ją odnaleźć? Odpowiedź na powyższe pytania próbuje znaleźć, przybliżając nam losy Lukrecji, Laura Adori w powieści pod tytułem „Przebudzenie Lukrecji”.  Jest to pierwszy tom przygód naszej singielki. Niech nie zwiedzie Was okładka. Nie będzie wcale tak różowo jakby się mogło wydawać...

Wspaniale było przenieść się do świata Lukrecji, jej najlepszych przyjaciółek - Claudynki i Wery, obecnych w ich życiu mężczyzn i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Czułam tu pewien niedosyt. Nie był związany z ilością bohaterów (tych było tu akurat w sam raz), lecz z samymi postaciami. Stanowczo za mało się o nich dowiedziałam, o ich wyglądzie, cechach czy choćby nawykach. Momentami byli wręcz tylko ładnym dodatkiem. Tak nie może być. Nie powiem, irytowało mnie to. Mam nadzieję, że zmieni się to wraz z kolejną częścią. Mimo, iż z nikim szczególnie się nie utożsamiłam, polubiłam Lukrecję i jej przyjaciółki od samego początku. Kibicowałam im podczas całej powieści.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że akcja jest płynna i spokojna. Czy powala i wciąga bez reszty? Cóż, mnie tylko troszkę. Mimo to autorka sprawiła, że jestem ciekawa co jeszcze spotka nasze persony, jakie zakręty w przyszłości los dla nich szykuje.

Po trzecie, różnorodność miejsc. Nie zawiodłam się za to na wielu barwnych opisach miejsc, miast, w których dzieje się akcja (i ten dodatek w postaci wstawek podczas rozmów bohaterów typu: bella czy identico, myślę, że pasował do nich idealnie). Czułam się jakbym tam była. To plus dla książki.

Po czwarte, przypomnienie. Chciałabym podziękować Laurze za wykorzystanie kilku dobrych, polskich piosenek, które śpiewały dziewczyny. Kiedyś często je słuchałam, z czasem wyleciały mi z głowy. Dziś odkryłam je na nowo. Jakie to piosenki? Przekonajcie się sami sięgając po tę historię.

Powieść ta jest idealną (czy lekką to  już kwestia dyskusyjna, zależy dla kogo) lekturą do poduszki. Myślę, że wyciśnie nie jedną łzę (ze śmiechu oczywiście).

Opowieść pokazuje, że warto zawalczyć o siebie, warto czasami coś zmienić w swoim życiu by nie popaść w melancholię i rutynę, warto szukać swojej drogi, ludzi, z którymi będziemy nią kroczyli.
Często bawi.

Książka praktycznie czyta się sama (stanowczo za szybko muszę dodać). Nie wiedziałam nawet kiedy dotarłam do ostatniej strony.
Lauro dziękuję za tę historię.

Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU LIRA. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.