„Niezapowiedziany gość”

Drogi Czytelniku...
Troszkę się rozmarzyłam, wiecie?


Boże Narodzenie? Obecne.
Święty Mikołaj? Jest.
Sylwester? Tak.
Zima? Tak.

Mróz? Jasne.
Śnieg? Pewnie.
Szpital? Będzie.
Pani doktor? Tak.
Przypadkowe spotkanie? Jasne.
Kombinowanie? Tak.
Rozczarowanie? Cóż...
Flirt? A jakże.
Trudna przeszłość? Niestety...

Miłość? Oczywiście.
Próba swatania? Będzie.
Wymienianie wiadomości? Będzie.
Pozytywne zaskoczenie? Jasne.
Pożądanie, namiętność? Jakżeby inaczej.
Pomoc? Obecna.
Psi zaprzęg? Tak.

Problemy? Znajdą się.
Marzenia? Pewnie.
Nadzieje? Będą.
Niespodzianki? Pełno.
Mały wypadek? Cóż...
Tajemnica? Jasne.
Kłopoty? Znajdą się...
Pomyłki? Będą.
Anioły? Znajdą się.
Dom dziecka? Tak.
Trudne zadanie? Tak.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce pod tytułem „Niezapowiedziany gość”. 


Wspaniale było przenieść się do światów przedstawionych w opowiadaniach pań: Agnieszki, Agnieszki, Ilony, Małgorzaty, Nataszy, Sabiny oraz Katarzyny.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. W tej kwestii nie zawiodłam się na żadnej pisarce.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że o prawdziwym rollercoasterze nie może być tu mowy, cóż, powodem jest to, że historie są za krótkie by móc je oceniać w takich kategoriach. Opowiadania nie rozkręcają się za szybko, jednak wcale nie muszą. Autorki serwują nam emocje ogromnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, mimo iż trwa ten najbardziej magiczny czas w roku.


Po trzecie, emocje. Mamy ich tu cały kalejdoskop, w praktycznie każdym opowiadaniu. Daję za to plusa.


Po czwarte, styl. Wszystkie opowiadania napisane są lekkim piórem, dzięki czemu czyta się je bardzo szybko (niestety zbyt szybko), łatwo i przyjemnie. Przyznaję za to oczywiście następnego plusa.


Po piąte, zima, mróz, śnieg i Boże Narodzenie. Aura na zewnątrz akurat idealnie pasuje do klimatu opowiadań, choć do świąt zostało jeszcze troszkę czasu, więc... Polecam fotel, kubek kakao lub herbaty (ewentualnie kieliszek wina), koc (plus opcjonalnie jeszcze kominek) i można czytać i wczuć się w magię świąt (a była tu obecna praktycznie na każdym kroku). Czas zleci Wam... zresztą sprawdźcie sami. Leci za to kolejny plusik.

Książka zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki i praktycznie czyta się sama. Historie, choć krótkie, bardzo wciągają, sprawiają, że chce się być częścią życia naszych bohaterów.

Pisarkom bardzo bardzo dziękuję za tę przygodę. :)


Opowiadaniami, które spodobały mi się tu najbardziej są opowiadania autorstwa Ilony Gołębiewskiej, Nataszy Sochy, Agnieszki Krawczyk oraz Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.

Niestety z jednym opowiadaniem było mi nie po drodze, mianowicie tym autorstwa Sabiny Waszut. Dlaczego? Po prostu czegoś mi w nim zabrakło.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)

Komentarze

  1. Kolejna książka do kupienie biedny mój portfel ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.