„The boy she hates” - Stacey Marie Brown.

Drogi Czytelniku...

Dramat? Obecny.
Pozornie popularna dziewczyna? Jest.
Wytatuowany bad boy? Pewnie.
Przeciwieństwa? Są.
Szkolne życie, imprezy? Tak.
Próbowanie sprostać oczekiwaniom rodziców? Jasne.

Wypadek, śmierć? Będzie...
Pewna głupota? Niestety.
Hate-love? Tak.
Piętno, trauma? Znajdzie się.
Kłamstwa? Niestety.

Ukrywanie prawdy? Uhum...
Rekonwalescencja? Tak.
Nadzieja? Jasne.
Kłopoty? Niestety.
Niechęć? Obecna.
Nieporozumienia? Cóż...
Wredne otoczenie? Będzie.

Między innymi właśnie to serwuje nam Stacey Marie Brown w swojej książce pod tytułem „The boy she hates”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy serii Blinded love.


Miło było przenieść się do świata Jaymerson, Huntera, Stevie, Shelly, Amy, Noaha, małej Reece, Penny, Nessy, Trevora, Adama, Savannah, Chloe, Douga, Nancy, Justina, Carla, Willa, Megan, Sunny, Jonesa, Benji'ego, Victorii, Mitcha, Julii, Kristy, małego Cody'ego, Coltona i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tylko Jaymerson i małą Reece, innych niestety nie. Ubolewam nad tym, wiele person (zwłaszcza Hunter i Stevie) miało potencjał by dać się polubić... Ostatecznie jednak  tak się nie stało.
Nie zdradzę jednak dlaczego.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko a później też wcale nie będzie spokojniej. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (jednak nie o nie tutaj chodzi), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Jaymerson.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, uprzyjemnia i sprawia, że czyta się ją szybko. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, ważne tematy. Tak, są tu poruszane. Mam tu na myśli chociażby traumę po stracie bliskich i pewne naprawdę nieodpowiedzialne zachowania. Autorka dobrze poradziła sobie z pokazaniem nam istoty tego problemu i jego ewentualnych konsekwencji. Daję za to następnego plusika.


Po piąte, zakończenie. Szczerze nie takiego zakończenia tej części historii się spodziewałam... Zostałam lekko zaskoczona. Daję za to małego plusika. 


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że niektóre traumy musimy przepracować sami oraz to, że chronienie kogoś na siłę (nawet kłamstwem lub ukrywaniem prawdy) nigdy nie kończy się dobrze.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami dość dramatycznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniego zdania, przynajmniej a w tym tomie. 


Autorce dziękuję za tę przygodę.
Chętnie sięgnę po kolejny tom. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.