„Za kurtyną: Perygeum” - Laura Savaes.

Drogi Czytelniku...

Niebezpieczeństwa? Niestety.
Różne rodzaje miłości? Tak.
Setki pytań bez odpowiedzi? Obecne.
Wewnętrzne rozdarcie? Uhum.
Tajemnicze królestwo w innym wymiarze? Niezmiennie.
Niespodzianki? Jasne.
Podróż w czasie i przestrzeni? Tak.
Magia? Będzie.
Wojna? Uhum...
Polityczno-miłosna gra? Wisi nad bohaterami...
Bardzo trudne decyzje? Tak.

Dyplomacja? Będzie.
Renesansowy klimat? Jasne.
Czasy przed wynalezieniem prądu czy prochu? Niestety.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Laury Savaes pod tytułem „Za kurtyną: Perygeum”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to drugi tom cyklu Za kurtyną.


Wspaniale było po raz drugi przenieść się do świata Leny, Eavana, Cedrika, Dominika, Bastiena, Otgara, Elii, Lefrika, Kazemyra, Ravenora, Volana, Felipa, Ainara, Amy i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Znów są dobrze wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Powiem Wam, że mimo wszystko nadal lubię Lenę, Dominika i Elię.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o nikim innym, a bardzo chciałabym przykładowo o Eavanie czy Cedriku (nad nim ubolewam najbardziej). A przykładowo Bastien  miał ku temu potencjał, lecz... niestety, tutaj praktycznie wszyscy panowie mnie wkurzali.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że tym razem jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia ani na chwilkę, cały czas coś się dzieje, ani przez chwilę się nie nudziłam (zwłaszcza w pewnych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lena (w końcu to wokół niej kręci się cała ta historia).

Po trzecie, ponownie świat równoległej przestrzeni. Autorka znów w barwny i ciekawy sposób nas po nim oprowadza i 'pokazuje' nam jego tajniki (tutaj zdradza nam ich chyba nawet więcej niż w tomie pierwszym). Po raz drugi super się bawiłam podczas tej podróży i czułam się jakbym z Leną cofnęła się w czasie. Przyznaję za to oczywiście plusa.


Po czwarte, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczka, napisana jest przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko mija przy niej czas (a książka cienka nie jest). Daję za to kolejnego plusa.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, jest dość zaskakujące (osobiście obstawiałam coś odwrotnego) i bardzo zachęca do sięgnięcia po kontynuację przygody Leny. Przyznaję za to następnego plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami nie ma dobrego wyboru, są tylko te z mniej lub bardziej bolesnymi konsekwencjami.

Książka, tak jak tom pierwszy, praktycznie czyta się sama. Historia wciąga (nawet bardziej niż w poprzednim tomie), sprawia, że chce się być częścią życia (choć czasami naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tym tomie.


Autorce bardzo dziękuję za kolejną część przygody Leny. Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom, zwłaszcza, że ten zakończył się w takim momencie, że... dobra, już milczę. :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU YOU&YA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.