„Kokainowa księżniczka” - Klaudia Kardas.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to lektura przeznaczona głównie dla pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi liczne sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.


Nowy początek? Jasne.
Zakończenie toksycznego związku? Tak.
Pewien nocny klub? Oczywiście.
Narkotyki? Są.
Alkohol? A jakże.
Depresja? Cóż...
Trauma? Niestety.
Tajemnice? Będą.
Pobicie? Jest.
Gwałt? Niestety...
Problemy? Obecne.

Kłamstwa? Nie jedno i nie dwa.
Seks? Pewnie.

Między innymi właśnie to serwuje nam Klaudia Kardas w swojej debiutanckiej książce pod tytułem „Kokainowa księżniczka”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury.

Miło było przenieść się do świata Natalii, Kasi, Romka, Darka, Mileny, Weroniki, Doroty, Sebastiana, Marcina, Zbyszka, Tomka, Tedi'ego i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani, lecz nie zawsze interesujący.
Muszę przyznać, że nie polubiłam tu absolutnie nikogo. Nie było tutaj persony, która by mnie czymś nie zdenerwowała.
Nie wiem jednak czy to plus...
Dobra, nie piszę nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że zdecydowanie to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja nie rozkręca się zbyt szybko, chociaż wcale nie było spokojnie, ale to w tym przypadku troszkę za mało. Autorka chwilami serwuje nam emocje dużymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Natalia, już nie.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest dość lekkim językiem, przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i dość szybko. Daję za to plusika.

Po czwarte, zakończenie. Przyznam, że jakoś specjalnie nie zaskakuje, a szkoda. Spodziewałam się czegoś troszkę innego...

Po piąte, sceny erotyczne. Cóż, nie zawsze były 'smacznie' napisane. Chwilami miałam problem z przebrnięciem przez nie. Leci za to minusik.

Po szóste, ważne tematy. Tak, są tu poruszane, a przynajmniej (w mojej ocenie) autorka starała się je tu przemycić. Niestety według mnie nie do końca w udany sposób, a szkoda... Przyznaję za to kolejnego minusika.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że z niektórych traum po prostu nie da się 'wyjść', a tragiczne konsekwencje mogą pojawić się nawet po wielu latach, mimo iż nikt z najbliższego otoczenia nic nie będzie podejrzewał (wystarczy dobrze grać).


Książka nie do końca czyta się sama. Historia nawet wciąga, chociaż nie sprawia, że chce się być częścią pokręconego i chwilami niebezpiecznego życia naszych bohaterów.
Momentami miałam ochotę przerwać lekturę...


Autorce dziękuję za tę przygodę.

Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.