„Incognito” - Paulina Świst.

Drogi Czytelniku...

Prokurator generalny? Obecny.
Dziennikarka śledcza? Jest.
Patolog? Oczywiście.
Sprytny morderca? Tak.

Kłopoty? Znajdą się.
Niebezpieczeństwo? Nie obejdzie się bez niego.

Tajemnice? Niestety.
Kłamstwa, manipulacje? Będą.
Wrabianie? Cóż...
Błędy? Oczywiście.
Mylne tropy? Jasne.
Walka? Nieustanna.
Staranne planowanie? Będzie.
Wyjaśnienie pewnych spraw? Na szczęście.
Sprawiedliwość? Tak.
Sarkazm, cięty język, humor i ironia? Nie zabraknie ich.

Między innymi właśnie to tym razem serwuje nam jak zawsze tajemnicza Paulina Świst w swojej najnowszej książce pod tytułem „Incognito”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Artura, Anki, Szczepana, Jacka, Bożeny, Sonii, Damiana, Henryka, Aleksandra i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Niestety, nie mogę przyznać, że kogoś szczególnie polubiłam, no może troszeczkę Ankę, Szczepana i Artura (ale tylko troszeczkę).
Praktycznie każdy miał coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia.
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się dość szybko. Później wcale nie było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak inne książki autorki napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia i uprzyjemnia czytanie. Za to daję plusika. Autorka nie zanudza nas przykładowo prawniczym żargonem, co jest fajne.

Po czwarte, układ. Książka napisana jest z dwóch perspektyw - Anki i Artura.  Ta narracja bardzo tu pasowała. Chcę tylko troszkę pomarudzić na brak chociaż tego jednego rozdziału przedstawionego z perspektywy Sonii, nie napiszę jednak dlaczego. Daję za to zarówno plusika, jak i minusika.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, wiele wyjaśnia i zamyka pewne kwestie. Było dość... Dobra, nie piszę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki, przynajmniej według mnie.


Opowieść pokazuje, że nasze dzieciństwo i nasi rodzice ma ogromny wpływ na nasze dorosłe życie, na naszą psychikę oraz przyszłą osobowość.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (mimo iż chwilami naprawdę niebezpiecznego), no może nie w pewnych momentach, ale jakich to już przemilczę oraz nie opuszczać go aż do ostatniej kropki, przynajmniej w tym tomie. 


Autorce dziękuję za kolejną (wcale nie pechową (13)) przygodę.
Muszę przyznać, że autorka sprytnie rozegrała pewne wątki, do końca nic nie było pewne i wiadome. ;)
Czekam na kontynuację, jestem ciekawa co jeszcze autorka wymyśli. :)
Ta historia była inna niż to do czego pisarka mnie przyzwyczaiła.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AKURAT. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.