„Świąteczne duchobranie” - Iwona Banach.

Drogi Czytelniku...

Łowcy duchów? Obecni.
Pewien nawiedzony hotel? Jest.
Pewnego rodzaju konkurencja? Tak.
Ziarno niepokoju? Znajdzie się.

Wątpliwości? I to wiele.

Chęć odkrycia prawdy? Oczywiście.
Morderstwa? Będą...
Tajemnice? Cóż...
Kłamstwa? Niestety...

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Iwony Banach pod tytułem „Świąteczne duchobranie”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Miło było przenieść się do świata Roberta, Łukasza, Justyny, Maksa, Kaśki, Oliwii, Winicjusza, Rity, Marianny, Alojzego, Marcina, Karoliny, Kazimierza, Leny, Marleny, Maryli, Wiktora i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i nieco zróżnicowani.
Czy kogoś polubiłam? Niestety nikogo. Praktycznie każdy czymś mi podpadł lub czymś zdenerwował. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym. Jednak w przypadku tej historii jest to plus.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Od pierwszej do ostatniej strony książka trzyma w napięciu, oczywiście ze sporą dawką humoru. W końcu mamy tu kilka morderstw (jak to brzmi, morderstwa na wesoło...). Chwile zwątpienia również się tu znalazły. I tak powinno być. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, ale nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje, humor i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, zazdrość... Tak, przeważnie te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autorka myli tropy, pokazuje, że nic nie powinno być i nie jest oczywiste, często też nie do końca logiczne. Daję za to małego plusika.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (i jak już wspominałam wcześniej, z humorem), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Mimo to niektóre kwestie poprowadziłabym inaczej... Przyznaję za to następnego plusika, ale i minusika.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie spodziewałam się dokładnie takiego obrotu spraw, co było tu bardzo fajne. Daję za to następnego plusika.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że chciwość zdecydowanie nie popłaca.


Książka przeważnie (niestety nie mogę przyznać, że praktycznie, bo nie w pewnych momentach) czyta się sama, historia nawet wciąga, jednak nie sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie miałam ochoty opuszczać go aż do ostatniej kropki.

Autorce dziękuję za tę historię.
Była, cóż... troszkę inna niż się spodziewałam, ale to nie znaczy oczywiście, że zła.

Ogólna ocena - 4,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

  1. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że w miarę podeszło! Bardzo się cieszę. Wiadomo niektóre rzeczy nie do końca, ale za to też dziękuję. Będę się starać bardziej!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.