„Zakochana służąca” - Wioletta Piasecka.

Drogi Czytelniku...

Dawne czasy? Tak.
Pewna służąca? Obecna.

Pewien pocztylion? ? Jest.
Pewna małolata? Będzie.
Zmuszenie do powrotu? Jest.
Prawdziwa miłość? Jasne.

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Wioletty Piaseckiej pod tytułem „Zakochana służąca”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury książki.
Jest to tom drugi cyklu Dom pełen tajemnic.


Miło było po raz drugi przenieść się do świata Marty, Waldemara, Sary, Bruna, Hipolita, Klementyny, Ambrożego, Marianny, Meli, Franii, Anieli, Henryka, Marii, Józefa, Gustava, Ludwika, Franciszka, Alojzego
 i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dobrze wykreowani, interesujący i zróżnicowani. Czy kogoś polubiłam? Cóż... Ponownie z przykrością muszę przyznać, że nikogo. Praktycznie każdy mnie czymś zarówno zniechęcał jak i przyciągał. Nie zdradzę jednak nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, nie jest to w tym przypadku koniecznie. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to cały czas coś się dzieje. Autorka nie serwuje nam emocji sporymi porcjami. Troszkę brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji (mimo wszystko nie o nie tu chodzi), lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Marta, już nie.


Po trzecie, styl. Autorka pisze lekko i przyjemnie dla oka (mimo języka, którym posługują się nasi bohaterowie), dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko (szkoda, że książka nie miała jeszcze tak z pięćdziesiąt stron...), przyjemnie i łatwo. Daję za to plusika.

Po czwarte, dawne, nieprzychylne dla kobiet czasy. Aktorka po raz kolejny starała się pokazać nam jak kobietom żyło się, no, powiedzmy jakiś czas temu. Udało jej się to w dość fajny sposób. Leci za to kolejny plusik.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie do końca właśnie takiego się spodziewałam i to było fajne. Przyznaję za nie plusika.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że każdy ma prawo do szczęścia i spełnienia marzeń, zamożność tutaj nie gra żadnej roli.


Książka, tak jak tom pierwszy, praktycznie czyta się sama. Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (choć momentami dość pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Fajnie spędziłam czas podczas tej lektury.

Niestety tom pierwszy podobał mi się ciut bardziej niż ten...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ  PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.