„O północy w Berlinie” - Joanna Jax.

Drogi Czytelniku...

Morderstwa? Obecne.
Trudne dzieciństwo i okres dojrzewania?  Znajdzie się.
Ucieczka? Niestety.
Pewne podziały? Jasne.

Realizacja zamierzonych celów? Będzie.
Walka? Cóż...
Przemoc? Czysta.
Kłopoty? Są.
Widmo wojny? Po i w trakcje.
Strach? Nie obędzie się bez niego.
Kłamstwa? Tak.
Między innymi właśnie to serwuje nam tym razem Joanna Jax w swojej najnowszej książce pod tytułem „O północy w Berlinie”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Czas zapomnienia.


Miło było przenieść się do świata Connora, Ann-Katrin/Karen, Gisele, Alfreda, Jacoba, Erika, Josepha, Johanna, Alison, Kunene, Dawida, Hermana, Lucasa, Aido, Ilse, Thomasa i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący na swój sposób. Muszę przyznać, że niestety nie polubiłam tu nikogo. Było blisko jeśli chodzi o Karen i Connora, jednak tylko o nich mogę to napisać. Inni, cóż różnie to bywało. Niemal każdy miał coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia i czymś mnie wkurzył...
Wiadomo, jak to persony z tamtych czasów i niektórych kręgów bywały (i bywają nadal).
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak wcale tu nim być nie musi. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Mimo to ani przez chwilę nie było spokojnie (a wręcz przeciwnie). Autorka nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie były tu takie kluczowe), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki oraz czasów, które porusza (napisana jest językiem dostosowanym do czasów i miejsca, w których toczy się akcja), chwilami nie do końca szybko i łatwo się czyta. Mimo to lektura minęła mi dość fajnie. Daję za to zarówno plusika, jak i minusika.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, zdecydowanie. Może nie było jakoś specjalnie zaskakujące, lecz bardzo tu pasowało, zachęcało do sięgnięcia po kontynuację. Cieszę się, że właśnie tak autorka pokierowała losami bohaterów (przynajmniej niektórymi). Leci za to plusik.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że wojna to głupota i strata czasu, nic dobrego nigdy z niej nie wynika.


Książka nie do końca czytała się sama. Historia nawet wciąga, niestety nie zawsze sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie chciałam opuszczać go aż do samego zakończenia, przynajmniej w tej części.


Autorce dziękuję za tę przygodę, była... cóż, naprawdę ciekawym doświadczeniem.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.