„Piosenka ostatniej nocy” - Jooanna Kacprzak. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest książka skierowana do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.


Pewna młoda kobieta? Jest.
Pewien młody mężczyzna? Oczywiście.
Niespełnione marzenia? Tak.

Spotkanie po latach? Będzie.
Powrót przeszłości (tej najchętniej zapomnianej)? Bez tego byłoby nudno.
Niespodzianki (nie zawsze te miłe)? Pewnie.

Liczne zmiany? Jasne.
Pewna podróż? Jest tu bardzo istotna.
Silne uczucia? I to jak...
Zwątpienie? Znajdzie się.
Przekraczanie własnych granic? Koniecznie.
Pewne lekcje od losu? Są.
Pewien wypadek? Niestety...
Pewna strata? Cóż...

Między innymi właśnie to serwuje nam Dominika Brych w swojej debiutanckiej książce pod tytułem „Piosenka ostatniej nocy”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Emory, Greysona, Lary, Nadii, Noaha, Ashtona, Briana, Mercedes, Drew, Jonathana, Daphne, Victorii, Chloe, Cassandry, Franka, Joe, Michaela, Sofii, Zandera i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Emory. chwilami nawet ją podziwiałam. Niestety nie mogę tego napisać o nikim innym, a szkoda, choć, jeśli chodzi o Greysona, to było naprawdę blisko.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu. 
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Emory.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.

Po czwarte, skoki w czasie. Tak, są tu obecne i są bardzo ważnym elementem. Autorka sprytnie wplotła je w fabułę. Nie zdradzę tu szczegółów, lecz daję za to oczywiście sporego plusa.


Po piąte, zakończenie, ale i przesłanie. Nie do końca właśnie takiego zakończenia się spodziewałam, coś nieco innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorka mnie zaskoczyła. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa. Jeśli chodzi zaś o przesłanie, znajdziemy je oczywiście. Nie zdradzę o co dokładnie chodzi, chcę by każdy czytelnik sam to odkrył, inaczej to nie miałoby sensu. Muszę za nie przyznać kolejnego plusa.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami to co kiedyś straciliśmy wraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie i tylko od nas zależy czy i jak wykorzystamy tę szansę.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, sprawiła również, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać zakończenia i ich nie opuszczać).


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Szczerze, nie zmieniłabym tu prawie niczego, w sumie historia wyszła na plus i mi się nawet podobała.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.