„Azyl dla serc” - Urszula Gajdowska.

Drogi Czytelniku...

Pewna ambitna weterynarz? Obecna.
Powrót w rodzinne strony? Jest.
Poszukiwanie stabilności? Jasne.
Uprzedzenia? Będą.
Tajemniczy weteran wojenny? Tak.

Schronisko dla zwierząt? Pewnie.
Emocje? Oj, tak.
Trudne decyzje? Będą i to na dużą skalę.
Tajemnice? Nie obędzie się bez nich.
Determinacja? Jasne.
Strach i odwaga? Będą.
Smutek, rozczarowanie? Cóż...
Demony przeszłości? Oczywiście.
Wpływy polityczne? Znajdą się.
Walka? Nieustanna.

Między innymi właśnie taką mieszankę serwuje nam Urszula Gajdowska w swojej najnowszej książce pod tytułem „Azyl dla serc”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Weroniki, Eryka, Daniela, Gustawa, Benii, Kaśki, Samanty, Cezarego, Edyty, Krzyśka, Tosi, Tymka, Anatolii, Szymona kotki Gryzeldy, kotki Rzeżuchy i innych.
 
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Polubiłam tu Weronikę i Eryka. To pełne empatii osoby. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o innych, a niektórych (na przykład Daniela) miałam po prostu ochotę porządnie trzasnąć i udusić.
Nie napiszę jednak dlaczego. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się dość swoim tempem. Później aż do samego końca wcale nie jest spokojniej, a pod koniec... Autor serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Weronika.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, bardzo uprzyjemnia czytanie i sprawia, że czyta się ją bardzo szybko (jak dla mnie za szybko, książka mogłaby mieć jeszcze ze sto stron i chociaż z jeden wątek...). Za to daję plusa.

Po czwarte, trudne tematy. Tak, zdecydowanie są tu poruszane. Nie napiszę jednak o co dokładnie chodzi, chcę by każdy czytelnik sam to odkrył. Napomknę tylko, że autorka dobrze poradziła sobie z przedstawieniem nam pewnego problemu i jego możliwych konsekwencji. Przyznaję za to kolejnego plusa.


Po piąte, zakończenie. Było, cóż, nieco inne niż oczekiwane i to było fajne. Nie powiem, w pewnym momencie lekko mnie nieco zaskoczyło. Miałam też ochotę udusić autorkę za pewną akcje, jednak mi przeszło.
Niczego mi tu w tej kwestii nie brakowało. Za to leci plusik.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że każdy ma swoje miejsce na ziemi, trzeba tylko je znaleźć i się go trzymać


Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie wciągnęła i sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż momentami pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery. 


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę, była dość pouczająca. :)
Myślę, że zostanie ze mną na dłużej.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„The Call. Inwazja” - Peadar O'Guilín.

„Serce w grze” - Justyna Wnuk.