„Miłość i mordercze parówki” - Iwona Banach.

Drogi Czytelniku...

Pewna ulica? Jasne.
Pewien młody policjant? Jest.
Eleganccy sąsiedzi? Tak.
Zaburzenie wewnętrznego spokoju? Znajdzie się.
Wątpliwości? I to wiele.

Morderstwa? Cóż...
Tajemnice? Oczywiście.
Kłamstwa? Niestety...
Mylne tropy? Pewnie.

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Iwony Banach pod tytułem „Miłość i mordercze parówki”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Miło było przenieść się do świata Kuby, Jagody, Antoniego, Arnolda, Feliksa, Eweliny, Piotrusia, Karola, Ziutki, Lukrecji, Marcina, Emmy, Oktawii, Felicji, Kamili i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz któryś już są dobrze wykreowani i nieco zróżnicowani. Czy kogoś polubiłam? Niestety nikogo. Praktycznie każdy czymś mi podpadł lub czymś zdenerwował. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym. Jednak w przypadku tej historii jest to plus.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Historia trzyma w napięciu, oczywiście z dużą dawką humoru, choć chodzi o morderstwa (tak, niestety więcej niż jedno...). Chwile zwątpienia również się tu znalazły. I tak powinno być. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, ale nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje, humor i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, zazdrość... Tak, przeważnie te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autorka myli tropy, pokazuje, że nic jest często też nie do końca logiczne i oczywiste. Daję za to małego plusika.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza (morderstwa), napisana jest lekko i bardzo przyjemnie dla oka (i jak już wspominałam wcześniej, ze sporym humorem), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Przyznaję za to kolejnego plusika.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Totalnie nie spodziewałam się dokładnie takiego obrotu spraw, co było tu bardzo fajne. Osobiście obstawiałam coś nieco innego niż 'zafundowała' nam autorka. Daję za to następnego plusika.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że każdy może (i przeważnie tak jest) mieć swoje tajemnice oraz to, że to, co pięknie wygląda z wierzchu w środku może być robaczywe.


Książka, tak jak inne powieści autorki, praktycznie czyta się sama, historia nawet wciąga, jednak nie sprawiła (z powodu pewnych okoliczności i stylu życia i bycia naszych bohaterów), że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie miałam ochoty opuszczać go aż do finału.

Autorce dziękuję za kolejną historię.
Ta była, cóż... nie do końca tego się po niej spodziewałam (zwłaszcza po finale), ale to nie znaczy oczywiście, że była zła (wręcz przeciwnie). Jestem z niej dość zadowolona.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.