„Czas wojny, czas miłości” - Victoria Gische. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Romans? Będzie.
Zdrady? Znajdą się...
Historia w tle? Oczywiście.

Intrygi? Niestety.
Wojna? Wszechobecna.
Rozłąka? Cóż...
Strata? Nieunikniona.
Zawiść? Tak.
Strach? Wierny towarzysz.
Emocje? I to cały kalejdoskop.
Zaintrygowani? Mam nadzieję, że tak.
Między innymi właśnie powyższe elementy składają się na powieść autorstwa Victorii Gische pod tytułem „Czas wojny, czas miłości”.

Wspaniale było przenieść się do świata postaci fikcyjnych: kierowcy Adama, akuszerki Agaty, doktora Ulliela, właściciela Henryka, jego rodziców Leopolda i Róży, jego przyjaciół Adama i Bonifacego, jego żony Aleksandry, ich dzieci Leny i Nory, Halinki, Sary, Zoi, Jadwini, Kiary, proboszcza, Mateusza, Mateusza Jr., Mikołaja, pani Weston, Stefana, Tristana, jego kolegi Bernarda, Svena, jego rodziców Ruth i Michaela, jego dzieci Aleksandry i Henryka, Roana, jego rodziców Robin i Thomasa, jego syna Roana Jr. oraz postaci historycznych: botanika Adolfa, egiptologa Alfreda, inżyniera Arthura, jego przyjaciela Howarda, polityka Arthura, sir Charlesa, aktywisty Edwarda, lorda George'a, jego córki Evelyn, publicysty Feliksa, dramatopisarki Isabelli, jej męża sir Williama, ich syna Williama, dziennikarza Jamesa, Josefa, Katarzyny, egiptologa Ludwiga, fizyczki Marii, jej córki fizykochemiczki Iréne, przywódcy Michaela, robotnika Stefana, jego matki Heleny, jego ojca Walentego, działaczki Teresy, pilota Williama i poety Williama.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, połączenie postaci historycznych i fikcyjnych. Ten zabieg bardzo mi się spodobał. Daję za to plusa.

Po drugie, lekkość pióra. To druga książka Victorii Gische, którą przeczytałam. Tak jak w przypadku poprzedniej, tym razem również mogę przyznać, że i ta napisana jest lekkim piórem. Autorka ponownie płynnie prowadzi nas poprzez karty historii, umiejętnie wciągając w fabułę. Przyznaję za to kolejnego plusika.


Po trzecie, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani, realistyczni (to jest tu najważniejsze) i intrygujący.
Czułam, że mogłam wręcz ich 'dotknąć' i 'poczuć'.
Każdy ma swoje wady i zalety, jak w życiu, nikt nie jest idealny.

Po czwarte, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie sądziłam, że kolejna lekcja historii będzie tak interesująca. Zagłębianie się w zakamarki dawnych czasów z tą lekturą było bardzo przyjemne.
Ta pozycja umocniła mnie w postanowieniu, że będę częściej sięgać po inne książki z tłem historycznym (nawet jeśli nie będzie ich głównym aspektem). Na pewno nie zabraknie tu zaskakujących zwrotów akcji i problemów, które autorka rzuca pod nogi naszym bohaterom.


Po piąte, listy. Uwielbiam pisać i czytać listy. Tu mamy ich bardzo dużo, długich, emocjonalnych... Szkoda, że dzisiaj nie są już tak powszechne jak kiedyś. Nie mogę postąpić inaczej, muszę za to przyznać plusa.

Po szóste, emocje. Znajdziemy tu ich cały kalejdoskop, od gniewu, strachu i łez do śmiechu i radości. Radzę przygotować chusteczki, myślę, że chwilami będą potrzebne.

Powieść nie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nigdy nie warto odkładać niczego na jutro (ono nigdy nie jest pewne), zwłaszcza miłości.

Książka praktycznie czyta się sama, wciąga, sprawia, że nie chce się jej odłożyć zanim nie dotrzemy do ostatniej litery. 

Autorce bardzo dziękuję za tę historię.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.