„Drwal. Miłość, która narodziła się z natury” - K.N. Haner. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, że jest to lektura przeznaczona dla pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera wulgarne słownictwo i momenty erotyczne.

Niebezpieczeństwo? Niestety tak.
Bezpośrednie zagrożenie życia? Cóż, tak...
Świat dziennikarzy, wywiadów? Obecny.

Trudne decyzje? Oczywiście.
Zaskakujące nowiny? Jasne, że ich nie zabraknie.

Brzmi jak mieszanka mega wybuchowa, prawda? Zapewniam Was, że taką jest, oj jest.
Między innymi właśnie to porusza K.N. Haner w swojej powieści pod tytułem „Drwal. Miłość, która narodziła się z natury”. 
Jaki osiągnęła efekt? Standardowo zapraszam do lektury książki, wtedy poznacie odpowiedź.

Wspaniale było przenieść się do świata Jasona, jego ojca, Sam, Tony'ego, Lily, Leo, Glorii, jej rodziców, uroczych psiaków Jasona - Nico oraz Nasty i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są jak zawsze świetnie wykreowani, ogromnie zróżnicowani i bardzo interesujący. Jason, powiem Wam, że takiego chłopaka mogłabym mieć przy sobie. W sumie każda dziewczyna powinna takiego mieć (świat byłby o wiele lepszym miejscem). Na jego temat tyle nie napiszę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.
Jeśli chodzi o Sam, cóż ona stanowczo na swojego faceta nie zasługiwała, przynajmniej w moim mniemaniu. Były takie momenty, w których miałam jej serdecznie dosyć, serio, bardzo mnie denerwowała. Jej zachowanie w niektórych momentach pozostawię bez komentarza.
Zaintrygowani? Mam nadzieję.
Tony... Ten typ... Jego najchętniej bym wykastrowała. Za co? Tak, dobrze myślicie, nie napiszę, przeczytajcie sami.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że prawdziwy rollercoaster, bynajmniej dla mnie, w tym przypadku to stanowczo za mało, stanowczo. Książka zaczyna się (kończy zresztą też) niemalże namacalną 'tykającą bombą zegarową' (zaufajcie mi, z zapartym tchem będziecie wyczekiwać momentu jej wybuchu) jaka spada na naszych bohaterów, w międzyczasie wcale nie jest spokojniej. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczane są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Samantha.

Po trzecie, świat dziennikarzy, wywiadów. Wiecie co? To będzie element, do którego muszę się przyczepić. Nie wczułam się w jego klimat, nie wiem dlaczego. Może się czepiam, ale... chyba tak mam przy każdej książki. Może za dużo wymagam.


Po czwarte, ważne tematy. Pisarka przyzwyczaiła mnie już, że jej dzieło nie może obyć się bez poruszenia w nim jakiegoś nawet z pozoru błahego ważnego tematu, właściwie problemu, nad którym powinnyśmy się pochylić. Swoją drogą, to właśnie podoba mi się w nich najbardziej.
Tym razem nie było inaczej. Kurcze, z jednej strony nie chcę Wam powiedzieć za dużo, w końcu każdy powinien podczas lektury sam do wszystkiego dojść, sam wszystko odkrywać, sam wyciągać wnioski... a z drugiej...
Dobra, zdradzę tylko, że tym razem chodzi o wykorzystywanie swojej pozycji i przewagi nad drugą osobą na pewnym polu.
Ok, już milczę.
Tak, dobrze myślicie, w tym miejscu nastąpi przyznanie za powyższe dużego plusa.


Po piąte, sceny seksu. Są 'smaczne', można przez nie łatwo przebrnąć.

Powieść, według mnie, mimo wszystko jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść świetnie pokazuje, że... przychodzi mi tu do głowy pewna mądra sentencja, która mówi, że powinnyśmy śpieszyć się kochać ludzi, bo szybko (nagle) odchodzą.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia cholernie (wybaczcie po raz nie wiem który, musiałam) wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż ogromnie pokręconego i momentami naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki. 

Autorce ogromnie dziękuję za tę historię.

Na pewno zostanie ze mną na bardzo długi czas. :)
Wyryła sobie w moim sercu szczególne miejsce. Nie łatwo będzie ją stamtąd teraz 'wyrzucić' i zastąpić czymś innym. A uwierzcie mi to wbrew pozorom wyczyn. Brawo Kasiu. Przyznaję za to książce następnego, największego tym razem, plusa.

Ogólna ocena - 6/6 (inna ocena nawet nie wchodzi w grę). :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.