„Tropiciel” - Paulina Hendel.

Drogi Czytelniku...

Totalny chaos? I to jeszcze jaki...
Całkowity brak prądu? Nie od razu, ale tak. 
Świat bez dostępu do internetu, telefonu, danych czy informacji? Niestety.
Życie w bardzo trudnych i niebezpiecznych warunkach? Tak.
Walka o przetrwanie każdego dnia? Tego na pewno nie zabraknie.

Silne osobowości? Znajdą się, choć są i słabsi...
Demony ze słowiańskich wierzeń? No cóż... Są.
Śmierć? Zbiera żniwo.
Choroba? Będzie.
Planowanie? Jasne.
Ucieczka? Uhum...
Strach, krew, pot i łzy? To codzienność bohaterów...
Właśnie taką rzeczywistość serwuje nam Paulina Hendel w powieści pod tytułem „Tropiciel”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam oczywiście do lektury.
Jest to drugi tom cyklu Zapomniana księga. 


Wspaniale było ponownie przenieść się do świata Huberta, jego rodziców - Lidii i Daniela, jego przyjaciół - Ernesta i Zuzy, Alberta i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz drugi mogę z czystym sumieniem przyznać, że są świetnie wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Niemal wszystkich polubiłam lub lubię nadal (mam tu oczywiście na myśli osoby poznane w pierwszym tomie).

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, bynajmniej dla mnie. Książka zaczyna się 'bombą', jaka spada na naszych bohaterów, zwłaszcza na Huberta. Później wcale nie jest spokojniej. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Hubert (w końcu on wie więcej niż inni). Mam nadzieję, że nie zdradziłam tym zbyt dużo.

Po trzecie, i znów ta rzeczywistość ze słowiańskimi demonami w tle. Paulina, tym razem poprzez Huberta (co chyba sprawia, że jest to o wiele lepsze), bardzo barwnie i szczegółowo, a przede wszystkim ciekawie przedstawia nam świat, w którym ludzie już wkrótce będą musieli walczyć o jedzenie, o wodę, o ciepło zimą, o w miarę bezpieczne miejsce do życia. A w ciemnościach czają się najróżniejsze stworzenia rodem z najgorszych koszmarów. Swoją drogą, nie zazdroszczę Hubertowi roli, jaką musiał odegrać w tym wszystkim, sama nie wiem czy bym mu uwierzyła... I znów mam nadzieję, że za dużo nie zdradziłam. Leci za to plusik.


Po czwarte, ponownie (ukryta?) próba uświadomienia. Wprawdzie po raz drugi z dużym przymrużeniem oka, ale... Autorka pokazuje nam tu pewną wizję świata (częściowo możliwą), w którym kiedyś moglibyśmy się znaleźć. W każdym razie daję za to powieści plusa.  

Powieść, według mnie, pomimo poruszania niektórych kwestii jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że w naprawdę trudnych czasach powinniśmy być dla sobie jak bracia i pomagać sobie wzajemnie, inaczej możemy skończyć marnie.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia i tym razem wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż ogromnie niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca (bynajmniej w tym tomie). 

Autorce ogromnie dziękuję za tę kolejną pouczającą przygodę.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.