„Słodki drań” - Vi Keeland, Penelope Ward.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to książka zawierająca sceny erotyczne (i nie tylko to zresztą), więc jest skierowana do pełnoletnich miłośników literatury. 

Namiętność, miłość, trudne wybory, pożądanie, cierpliwość, przyjaźń... 
Między innymi właśnie to serwują nam Vi Keeland i Penelope Ward w ich najnowszej powieści pod tytułem „Słodki drań”. 
Jaki osiągnęły efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, tradycyjnie już zapraszam do lektury.

Wspaniale było przenieść się do świata Aubrey, Chance'a, Adele i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.

Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Mogę z czystym sumieniem przyznać, że polubiłam Aubrey. Do samego końca jej kibicowałam i chciałam dla niej jak najlepiej.
Jeśli zaś chodzi o Chance'a, cóż on również przypadł mi do gustu, lecz nie od razu. Dlaczego? A tego już musicie się dowiedzieć sami (być może ktoś oceni go inaczej), nie chcę zdradzić za wiele.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że prawdziwy rollercoaster, bynajmniej dla mnie, to stanowczo za mało. Akcja przez całą książkę pędzi do przodu jak zwariowana. Nie zwalnia ani na chwilę (tradycji na szczęście nie stało się zadość, czytający poprzednie recenzje wiedzą o co chodzi). Autorki dawkują nam emocje sporymi garściami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych emocji i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Aubrey. Nie bez znaczenia jest tu również to, że nie zabrakło momentów, w których śmiałam się do łez. 

Po trzecie, ważne tematy. Czułam, że nie zabraknie tu ich poruszania i przeczucie mnie nie myliło. Cieszy mnie to, lubię gdy książka nie jest tylko pustą historyjką bez morału czy jakiejkolwiek nauki. Przyznaję za to małego plusa opowieści.

Po czwarte, podział. Książka składa się z dwóch części. Jakich? To pozostanie moją tajemnicą. Czytając na pewno to odkryjecie. Powiem tylko, że osobiście drugą wolę bardziej. Lubię takie zabiegi. Daję za to powieści sporego plusa.

Po piąte, sceny erotyczne. Są 'smacznie' napisane, nie są przesadzone i zbyt wulgarne, są wręcz 'delikatne'. 

Po szóste, pewna koza. Muszę o niej wspomnieć, po prostu muszę. Jej wątek jest chyba najlepszy, a na pewno najzabawniejszy. Jestem pewna, że każdy ją polubi. Nie da się inaczej. Dobra, już nic więcej nie piszę. Poczytajcie i sami się przekonacie co mam na myśli. 

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zmiany, nawet te najbardziej radykalne (mimo obaw, że coś nie wyjdzie, że coś się rozsypie, w końcu ten, kto nie ryzykuje... no wiecie jak to dalej szło) oraz to, że czasami warto wybaczyć drugiej osobie, mimo bólu jaki nam sprawiła.

Książka praktycznie czyta się sama (i całe szczęście, ponieważ dokładnie tego po cichu od niej oczekiwałam, nie zawiodłam się). Historia ogromnie wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać aż do ostatniej litery. 

Autorkom bardzo dziękuję za tę historię.

Czekam na więcej podobnych, wychodzących spod ich pióra przygód równie ciekawych osobowości jak Aubrey i Chance.

Ogólna ocena - 6/6. :) (nie może być inaczej)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.