„Present Perfect” - Alison G. Bailey.

Drogi Czytelniku...

Ideały... Pff, nie istnieją...
Szkoda, że nie każdy to wie.
Bycie sobą, wiara w samego siebie to coś wyjątkowego, wartościowego.
Nie wolno nam o tym nigdy zapominać.
Pogoń za kimś, kim się nie nie jest, hmm, może nie tyle pogoń, co kreowanie siebie na, w bynajmniej naszym wyobrażeniu, kogoś lepszego, 'idealnego' nie ma najmniejszego sensu.
A braliście kiedyś pod uwagę, że te osoby, którym chcecie się przypodobać wolą Waszą 'naturalną' wersję?

Powyższej wspomniane kwestie porusza Alison G. Bailey w swojej powieści pod tytułem „Present Perfect”.
Jest to pierwszy tom serii Perfect.

Wspaniale było przenieść się do świata Amandy, jej siostry Emily, jej rodziców, Noaha, jego rodziców, Brada, Beth, Brittani, Brooke, Joshuy, Matta, Lisy i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są zróżnicowani, świetnie wykreowani i bardzo interesujący. Absolutnie niczego mi w nich nie brakowało. Autorka zadbała tu o każdy szczegół, zwłaszcza jeśli chodzi o Amandę. Polubiłam Amandę, a równocześnie bardzo jej współczułam sytuacji w jakiej się znalazła, tego jak życie ją 'zniszczyło' psychicznie. Niestety, za co chwilami miałam ochotę ją udusić, częściowo na jej własne życzenie. Nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi. Moją sympatię zdobyli też Joshua i Lisa. Każdemu życzę mieć przy sobie takich przyjaciół, nawet jeśli na krótko. Za to szczerze znienawidziłam Beth, Brittani, Brooke i Matta. Podczas czytania miałam ochotę wielokrotnie ich spoliczkować, by się otrząsnęli i przemyśleli wiele spraw. Jeśli zaś chodzi o Noaha, cóż do niego miałam mieszane uczucia. W tym miejscu odsyłam do lektury, by każdy mógł wyrobić sobie o nim własne zdanie.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, bynajmniej dla mnie. Akcja na początku płynie spokojnie, dawkując czytelnikowi emocje. Mniej więcej od połowy ostro przyśpiesza i nie zwalnia już końca. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w czytelniku skrajnych emocji i problemów, którymi autorka obarcza na każdym kroku nasze persony, a zwłaszcza Amandę.
Jeśli chodzi o zakończenie, to prawdziwa bomba emocjonalna. Serio, nim dotarłam do ostatniej strony zużyłam wiele chusteczek, oj wiele... Kochana Alison, tak się stanowczo  nie robi, tego typu zakończenia powinny być zakazane dla dobra czytelników.
Szczerze? Nawet pisząc w tym momencie ten fragment recenzji mam łzy w oczach gdy sobie przypomnę to i owo... Ha, zgadliście, nie zdradzę więcej szczegółów.


Po trzecie, świat 'znajdujący się w głowie' Amandy. Pisarka porwała mnie do niego, zamknęła i nie chce wypuścić nawet po skończonej lekturze. Czułam się tak, jakbym uczestniczyła we wszystkim, jakbym 'siedziała w głowie' naszej bohaterki. Cóż, 'sceny', które miałam przed oczami praktycznie prawie nigdy nie były dla mnie przyjemne... Chwilami zastanawiałam się czy Alison nie przeżyła podobnej do Amandy traumy, tak realistycznie to wszystko opisała.


Po czwarte, ważne tematy. Bardzo się cieszę, że autorka je porusza. W dzisiejszych czasach jest to bardzo potrzebne.

Po piąte, cytaty. Autorka pięknie pisze, podzielę się z Wami dwoma, moimi ulubionymi:

„Nie musisz być doskonała w swoim życiu, ale zawsze bądź w nim obecna. Teraźniejszość jest najdoskonalszym prezentem, jaki możesz dostać.”

„Nie uciekaj od trudności. Przetrwanie ich buduje Twoją siłę i osobowość.”

Powieść według mnie nie jest lekką lekturą do poduszki. Mimo to nie odradzam czytania tej pozycji po nocach, a nawet tę opcję polecam.

Opowieść pokazuje, że wydarzenia z przeszłości mają znaczący (ja powiedziałabym, że wręcz ogromny i decydujący) wpływ na naszą teraźniejszość oraz to, że IDEAŁÓW NIE MA, pogoń za nimi nie ma najmniejszego sensu.
To jednak nie wszystko. Uświadamia również, że nie warto walczyć z 'prądem życia', należy z nim 'płynąć' w zgodzie, a bardziej nam się to opłaci.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż bardzo pokręconego, a momentami wręcz tragicznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej strony. 

Autorce dziękuję za tę historię.

Oczywiście niecierpliwie czekam na kolejny tom, opowiadający tym razem o losach Brada.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)

Komentarze

  1. Na pewno przeczytam przeczytam tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham książki na, których można sobie po płakać, więc chętnie po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam i zapraszam stelladj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Już podoba mi się okładka *.* Chyba sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, sięgnij koniecznie. Jestem przekonana, że nie będziesz żałowała tej decyzji. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.