„Napij się i zadzwoń do mnie” - Penelope Ward.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to książka zawierająca sceny seksu, więc jest docelowo skierowana do pełnoletnich miłośników literatury. 

Druga szansa, spotkanie po latach, miłość, błędy... 
To temat rzeka. 
Właśnie z tym próbuje zmierzyć się Penelope Ward w swojej najnowszej powieści pod tytułem „Napij się i zadzwoń do mnie”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze zapraszam do lektury.

Wspaniale było przenieść się do świata Rany, jej rodziców, Landona, jego rodziców, Lenny'ego i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.

Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Mogę z czystym sumieniem przyznać, że polubiłam Ranę i Landona. Może nie od razu, ale jednak. 
Jeśli zaś chodzi o Lenny'ego, cóż on nie przypadł mi do gustu. Dlaczego? A tego już musicie się dowiedzieć sami (być może ktoś oceni go inaczej), nie chcę zdradzić za wiele.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że tym razem prawdziwy rollercoaster, bynajmniej dla mnie, to niedopowiedzenie. Sporo mi do niego brakuje. Książka zaczyna się spokojne, rozkręca się dopiero z czasem. Autorka dawkuje nam emocje małymi porcjami. Niestety brakuje mi tu (kurcze, mam nadzieję, że to nie będzie nowa tradycja) zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych emocji i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony. Są oczywiście, lecz mam duży niedosyt. 

Po trzecie, pewna lekcja. Penelope przekazuje nam w tej książce cenną naukę. Jaką? Cii, każdy powinien ją odkryć sam. 

Po czwarte, sceny erotyczne. Są 'smacznie' napisane, nie są przesadzone i zbyt wulgarne. 

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że naprawdę niewiele potrzeba (na przykład jeden telefon właśnie) by zmienić całe życie, by to, na co długo pracujemy się posypało oraz to, że na naprawę błędów nigdy nie jest za późno. 

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga (może nie od pierwszych stron, ale jednak), sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż bardzo pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać aż do ostatniej linijki. 

Autorce dziękuję za tę historię.

Z przyjemnością sięgnę po kolejne perełki autorstwa pani Ward.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.