„Słodki upadek” - Tillie Cole. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziecie tu sceny erotyczne oraz wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury (dodałabym również, że czytający powinien mieć mocne nerwy).

Ból? Wszechobecny...
Choroba? Będzie.
Śmierć? Cóż...
Niełatwa przeszłość? Niestety.
Niepewna przyszłość? Tak.
Prawdziwa miłość? Pewnie.
Trudności? To codzienność bohaterów.
To mieszanka iście wybuchowa, zgodzicie się ze mną prawda?
Taką właśnie mieszankę serwuje nam Tillie Cole swojej najnowszej powieści pod tytułem „Słodki upadek”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo zapraszam do lektury.
Jest to drugi tom cyklu Słodki dom.


Wspaniale było znów przenieść się do świata Lexi, Austina, Axela, Leviego, Gio, Molly, Romea, Cass, Shelly, Ally, Reece, Jimmy'ego-Dona, doktora Lund i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Ponownie są dobrze wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Polubiłam niemal każdego na nowo. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Niestety nie mogę tego samego napisać o Gio i Axelu.
Dlaczego? Tego już nie zdradzę. Zapraszam do lektury.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja przez cały czas płynie niczym wartki strumień, nie zwalnia ani na sekundę. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych emocji i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lexi.

Po trzecie, ważne tematy. I w tej części są poruszane. Płynie z nich też pewna nauka. Tak, macie rację, nic więcej nie powiem. Odkrywajcie to sami. Miłej zabawy. Oczywiście daję za to dużego plusa. 

Po czwarte, emocje, emocje i jeszcze raz emocje. I tym razem tych tu nie zabraknie (szczerze? nie spodziewałam się niczego innego), gwarantuję Wam. Mi momentami potrzebne były chusteczki. Kiedy? Tego oczywiście nie zdradzę. Poczytajcie sami, jestem pewna, że nie przegapicie wspomnianych chwil.

Po piąte, listy. Lexi napisała ich dość sporo, to był taki rodzaj terapii (oczywiście więcej nie zdradzę). Były pełne emocji, czytałam je z przyjemnością, choć... Dobra, już nic więcej nie pisnę.

Po szóste, pewna choroba, anoreksja. Cóż, cieszę się, że autorka zwraca na nią naszą uwagę i pokazuje jak można z nią walczyć oraz to jak ważne jest nastawienie chorego. Przyznaję za ko kolejnego bardzo dużego plusa.

Powieść nie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie z każdym problemem jesteśmy w stanie poradzić sobie sami.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tej części. 

Autorce dziękuję za tę przygodę.

Z niecierpliwością czekam na tom trzeci (na szczęście to nie będzie trwało długo), bardzo chętnie po niego sięgnę.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.