„Sentymentalna bzdura” - Ludka Skrzydlewska. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Kłamstwa? Tak.
Nutka sensacji? Jasne.
Bolesna przeszłość? Oczywiście.
Kombinowanie? Będzie.
Niespodzianki? Oj, tak.
Intrygi? Pewnie.

Strach? Niestety.
Śmiech? Również obecny.
Romans? Jakżeby inaczej.
Między innymi właśnie to serwuje nam Ludka Skrzydlewska w swojej debiutanckiej powieści pod tytułem „Sentymentalna bzdura”.
Z jakim efektem? Zapraszam do lektury, wtedy poznacie odpowiedź na to pytanie.


Wspaniale było przenieść się do świata Veroniki, Tony'ego, Henry'ego, Cartera, Alexandry, Jake'a, Emmy, Willa, Grace i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Niestety nie mogę powiedzieć, że kogoś polubiłam. :( Szczerze? Nie chciałabym otaczać się takimi ludźmi... Tak, nawet Veroniką... Każdy ma coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia, każdy mnie czymś wkurzył...
Co dokładnie? Tego standardowo nie zdradzę. Zapraszam do stron książki.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy 
rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja pędzi do przodu jak szalona. Autorka nie żałuje nam emocji i serwuje rewelacje całymi garściami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji i problemów, którymi pisarka na każdym kroku obarcza nasze persony, zwłaszcza Veronikę.


Po trzecie, ważne tematy. Radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami, ucieczka przed problemami, brak zaufania do najbliższych czy przemoc... Nie jest łatwo o tym pisać. Pisarka jednak poradziła sobie z tym znakomicie. Bez problemu mogłam wczuć się w rolę choćby Veroniki. Daję za to bardzo dużego plusa.
Oby powstawało więcej książek poruszających te tematy, może wreszcie na świecie coś się zmieni... na lepsze oczywiście.


Po czwarte, zakończenie. Mam niedosyt, po prostu. Za to daję malutkiego minusika.


Po piąte, styl i język. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnie dla każdego, nie jest przerysowana. To sprawia, że czyta się ją łatwo, bardzo szybko (mimo grubości) i przyjemnie.


Po szóste, emocje. Gwarantuję, że ich tu nie zabraknie, oj nie zabraknie...
Polecam zaopatrzyć się w chusteczki. Śmiech do łez murowany, i nie tylko to.
Przyznaję za to plusa.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że kłamstwo prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw, nie ma się co łudzić, że tak się nie stanie oraz to, że rzeczone kłamstwo narobi wiele szkód, które często są nieodwracalne.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)

Komentarze

  1. Głośno ostatnio tej książce w internecie i muszę przyznać że, zwróciła moją uwagę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł jest bardzo intrygujący i można się jedynie domyślać, o czym jest książka. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.