„Naga prawda” - Vi Keeland.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to książka skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera sceny erotyczne.

Duże pieniądze? Są.
Układy? Będą.
Przekręty? Jasne.
Choroba? Obecna...
Spadek? Tak.
Emocje? Jasne, i to sporo.
Między innymi właśnie to serwuje nam Vi Keeland w swojej najnowszej książce pod tytułem „Naga prawda”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury.

Wspaniale było przenieść się do świata Layli, Graysona, Olivera, Quinn, Briana, Mackenzie, Elli i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, postanowienie. Mianowicie takie, że książki pani Keeland zawsze biorę w ciemno, każdą. Ta pozycja mnie tylko w tym postanowieniu umocniła.

Po drugie, bohaterowie. Po raz kolejny (jak w poprzednich książkach pisarki) są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący, choć nie polubiłam niestety nikogo (muszę za to przyznać, że byłam blisko, ale nie zdradzę kogo).
Dlaczego? A to już zostanie moją małą tajemnicą.
Zapraszam do lektury książki, wtedy dowiecie się więcej.


Po trzecie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia ani na chwilkę. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po czwarte, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, od smutku (niestety tego było tu za stanowczo za wiele) i gniewu do szczęścia i śmiechu. Leci za to oczywiście plus dla książki.

Po piąte, styl. Autorka, co mnie już nie dziwi, pisze lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Daję za to kolejnego plusa.

Po szóste, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób. Jak zawsze daję za to plusika.
Były tu również skoki w czasie, to też jest fajne, można dzięki temu łatwiej można ogarnąć niektóre fakty z bieżących wydarzeń fabuły.


Po siódme, brak. Kurczę, czegoś w tu zdecydowanie brakowało, niestety sama nie wiem czego...

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że karma zawsze wraca.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (choć mocno pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca. Nie zdziwiło mnie to, tego się spodziewałam po książce, która wyszła spod pióra Vi Keeland.

Autorce oczywiście bardzo dziękuję za tę przygodę. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.