„Pragnienia” - Ilona Gołębiewska.

Drogi Czytelniku...

Marzenia? Oczywiście.
Niepewność? Cóż...
Odwaga? Tak.
Zmiany? Będą.
Strach? Uhum.
Pasja? Pewnie.
Strata? Tak.
Trauma? Nieunikniona...
Przypadkowe spotkanie? Jasne.

Cierpienie? Niestety.
Między innymi właśnie to serwuje nam Ilona Gołębiewska w swojej najnowszej książce pod tytułem „Pragnienia”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Wspaniale było przenieść się do świata Janka, jego babci Wandy, jego rodziców: Magdy i Konrada, jego ciotki Aliny, jego wujka Wiktora, jego kuzynki Małgosi, jego trenera Marka, chłopaków z jego drużyny: Krystiana, Igora, Rafała, Artura, Daniela, Romka i Radka, Laury, jej matki Joanny, Wiktorii, jej rodziców: Stanisława i Aleksandry, Oskara, Elizy, Kuby, Agnieszki, Władysława, Damiana, Andrzeja, Ksawerego, Williama, Johna, Zygmunta, Alana, Leona, Beaty, Damiana, Doroty, Tomka, Ewy, Marka, Arka, Michała, Adasia, Wojciecha, Romana i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Mogę przyznać, że polubiłam Janka, jego rodzinę, chłopaków z jego drużyny, jego trenera, Wiktorię, Laurę, Joannę, Elizę, Kubę, Agnieszkę, Władysława i  Damiana. Osobami takimi jak oni mogłabym się otaczać na co dzień.
Nie mogę tego niestety powiedzieć przykładowo o Oskarze, rodzicach Wiktorii czy Zygmuncie. Co przeskrobali? Cóż, zapraszam do stron książki, wtedy poznacie odpowiedź na to pytanie.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja wprawdzie nie rozkręca się dość szybko (w tym przypadku wcale nie musi), później wcale nie jest spokojniej, a sam finał... (dobra, już nic więcej nie zdradzam). Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Janek i Wiktoria.

Po trzecie, układ. Mamy tu opowieść poznaną z perspektywy dwóch osób: Janka i Wiktorii. Zawsze będę to powtarzać, to fajny zabieg, pozwala nam powoli odkrywać powiązania między bohaterami, całą historię i wszystkie jej aspekty. Leci za to oczywiście plus.

Po czwarte, emocje. Znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję (zwłaszcza w pewnych momentach, jednak nie zdradzę nic więcej). Przyznaję za to plusa. PS. Koniecznie przed lekturą naszykujcie sobie chusteczki, przydadzą się, oj przydadzą...

Po piąte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko. Daję za to kolejnego plusa.

Po szóste, ważne tematy. Tak, są tu poruszane, chociażby strata bliskich. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z pokazaniem nam tego problemu i jego możliwych konsekwencji. Leci za to plus, duży.

Powieść nie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie warto odkładać niczego na jutro, gdyż może ono już nie nastąpić oraz to, że nigdy nie jest za późno by coś w życiu zmienić. 

Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się (no, może nie w niektórych momentach) być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.