„Zakres obowiązków” - Anna Langner. [PREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to książka skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera śmiałe sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.

Trudna przeszłość? Cóż...
Przystojniacy z piekła rodem? Tak.
Dziewczyna 'przyparta do muru'? Będzie.
Problemy? Znajdą się.
Nietypowa propozycja? Oczywiście.
Pożądanie? Jasne.
Drugie dno? Tak.
Tajemnice? Oj, tak...
Emocje? Jasne.
'Igranie z ogniem'? Pewnie.
Pech? Niestety.

Między innymi właśnie to serwuje nam Anna Langner w swojej najnowszej książce pod tytułem „Zakres obowiązków”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata Magdaleny, Adama, Mateusza, Szymona, Sylwii, pani Marianny, Daniela, Kasi, Alicji, Janiny, Eli, Tomasza, Justyny, Pawła, Sławomira, Malwiny, Jacka, Wojtka, Macieja, Mikołaja i
 innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Muszę przyznać, że polubiłam tu tylko Sylwię. To naprawdę dobra przyjaciółka. Magdalenę próbowałam polubić, jednak ostatecznie nie udało jej się tego osiągnąć (chociaż chwilami było już naprawdę blisko). Dlaczego? Tego już nie zdradzę. Jeśli chodzi o Adama, Mateusza, Szymona, Alicję czy Kasię, cóż persony (to naprawdę diabły w ludzkiej skórze) takie jak oni nigdy nie zyskają nigdy mojej sympatii.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami, zwłaszcza w pewnych momentach (tak, dobrze myślicie, nie zdradzę w jakich). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Magdalena (dziewczyna naprawdę sporo przeszła, nie życzę tego nikomu).


Po trzecie, emocje. Nie zabraknie ich tu (jak wspomniałam wyżej zwłaszcza w pewnych momentach), gwarantuję. Daję za to oczywiście plusika.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Daję za to następnego plusa.

Po piąte, ważne tematy. Są tu poruszane, nie zdradzę jednak o co dokładnie chodzi, chcę by sam to odkrył. Powiem tylko, że pisarka spisała się w tym temacie bardzo dobrze. Leci za to kolejny plus.

Po szóste, sceny erotyczne. Nie są zbyt wulgarne, są 'smacznie' napisane, rozpalają zmysły.

Po siódme, mała rada. Muszę podziękować autorce za przepis na miksturę na ból głowy. Nie znałam tego przepisu do tej pory. Jeszcze tej mieszanki osobiście nie przetestowałam (i obym szybko nie musiała tego robić), ale jeśli będę musiała to na pewno to zrobię. Daję za to małego plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że coś z pozoru niewinnego może z czasem wywrócić życie do góry nogami.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż ogromnie pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Powiem Wam w sekrecie, że warto zarwać dla niej nockę (ja tak zrobiłam). 


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)

Komentarze

  1. Lubię książki, w których mocno zażywam się z bohaterami i ich życiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jaka będzie następna książka autorki bo na razie ciągle mnie zaskokuje

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.