„Przysięga. Grzechy mafii” - Magdalena Winnicka. [PREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury. 


Strach? Oj, tak...
Mafia? Jasne!
Duże pieniądze? Oczywiście.
Władza? Nie inaczej.
Trudne decyzje? Niestety.
Wpływy? Pewnie.

Kłamstwa? Będą.
Tajemnice? Cóż...

Pragnienia? Uhum...
Nadzieje? Tak.

Miłość? Tak.
Namiętność? Będzie.
Konflikty? Pewnie.
Wybaczenie? Może...
Walka? Tak.
Smutek? Obecny.
 Demony przeszłości? Tak...
Ucieczka? Tak.
Zabawa w psychologa? Będzie.
Między innymi właśnie to serwuje nam Magdalena Winnicka w swojej najnowszej książce pod tytułem „Przysięga. Grzechy mafii”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
To trzeci i ostatni (z tego co wiem) tom cyklu Grzechy mafii.


Wspaniale było po raz trzeci przenieść się do świata Alexandra, Felicji, Weroniki, Artura, Michaela, Artura, Willa, Łukasza, Jespera, Camille, Diany, Harolda, Krystyny, Rosy, Bartosza i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Ponownie są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Szczerze? Tym razem mogę powiedzieć, że polubiłam Alexandra i Felicję, Willa, Michaela oraz małego Jespera.
Niestety nie mogę tego napisać chociażby o Arturze.
Nie zdradzę jednak nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się bardzo szybko, nie zwalnia ani na moment, ciągle coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Felicja.


Po trzecie, po raz trzeci świat mafiozów. Autorka i tym razem opisuje wszystko barwnie i szczegółowo W ciekawy sposób pokazuje nam panujące w tym świecie zasady. Oczywiście leci za to plus.

Po czwarte, znowu te emocje. Ponownie znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję. Przyznaję za to dużego plusa.

Po piąte, styl. Książka (czego się spodziewałam i na szczęście się nie zawiodłam) napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (zdecydowanie za szybko). Daję za to plusika.

Po szóste, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób, jej (Felicja) i jego (Alexandra). Bardzo to tu pasowało, fajnie było wiedzieć co im tam w duszy gra, co ich motywuje, co myślą... Gdyby historię 'opowiadał' przykładowo tylko Alexander, byłaby zwyczajnie niepełna. Leci za to kolejny plus.

Po siódme, zakończenie. Cóż, powiem Wam, że warto do niego dotrzeć. Nie do końca takiego się spodziewałam. Przyznaję za to plusa.

Po ósme, ten wirus. Wprawdzie nie został tu nazwany po imieniu, ale sami wiecie w jakich czasach przyszło nam żyć. Nie chcę jeszcze czytać o tego typu problemach czy noszeniu maseczki. Muszę za to dać minusika.

Powieść, mimo tematyki, którą porusza, jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że prawdziwa miłość zwycięży naprawdę wszystko. 

Książka praktycznie czyta się sama. Historia, tak jak jej poprzedniczki, bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia (choć ogromnie niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. Szkoda, że to już koniec...

Powiem Wam w sekrecie, że ten tom podobał mi się najbardziej ze wszystkich trzech. :)

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.