„Klatka dla niewinnych” - Katarzyna Bonda. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Intrygi? Oczywiście.
Kłamstwa? Cóż...
Determinacja? Tak.
 Więzienie? Uhum.
Śmierć? Niestety.
Spryt? Tak.
Tajemnice? Obecne.
Trauma? Cóż...
Psychopata? Znajdzie się...
Urazy? Tak.
BDSM, domina, niewolnik? Będzie...
Problemy? Niestety.

Między innymi właśnie to serwuje nam Katarzyna Bonda w swojej najnowszej książce pod tytułem „Klatka dla niewinnych”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to już piąty tom cyklu Hubert Meyer
.

Miło było przenieść się do świata Huberta, Weroniki, Kacpra, Lindy, Jonasza, Arama, Włodka, Krzysztofa, Izabeli, Morta, Piotra, Matiego, Jadwigi, Mateusza, Wojtka, Cyryla, Domana, Lecha i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Muszę przyznać, że nie polubiłam tu niestety nikogo (może z wyjątkiem Huberta), jednak tutaj to zdecydowanie plus. Nie zdradzę nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, mimo iż akcja rozkręca się dość szybko. Autorka nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Hubert.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak inne książki autorki, jest napisana nie do końca lekkim językiem, chwilami wręcz ciężko mi się ją czytało... Daję za małego minusika.

Po czwarte, układ. Książka podzielona jest na dni, w których prowadzone jest śledztwo. To takie jakby etapy rozwiązywania sprawy. To jest fajne. Za to daję plusika.

Po piąte, znowu ten koronawirus. Wprawdzie nie był tu za często wspominany, ale... cóż, wiecie sami  w jakich czasach żyjemy. Nie chcę jeszcze czytać o tym w książkach. Po raz kolejny daję za to minusa.

Powieść nie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że urazy i pewne zaburzenia psychiczne prowadzą często do tragedii jeśli nikt w porę nie zareaguje...

Książka, tak jak tom czwarty, nie do końca czyta się sama (chwilami się męczyłam). Historia wprawdzie wciąga, lecz nie sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce dziękuję za i tę przygodę.

Muszę przyznać, że ten tom podobał mi się nieco bardziej niż poprzedni.


Ogólna ocena - 4,5/6. :)

Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

  1. Przeczytałam kilka powieści autorstwa Katarzyny Bondy i podobały mi się. Myślę, że ta książka również mogłaby przypaść mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.