„The first devil” - Zuzanna Kulik. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Wkraczanie w dorosłość? Tak.
Okres dojrzewania? Jasne.
Młodzi buntownicy? Obecni.
Pewna szkoła? Pewnie.
Od nienawiści do miłości? Oczywiście.
Zmiany? A jakże.

Więcej pytań niż odpowiedzi? Cóż...
Strach? Niestety.
Szukanie samego siebie? Tak.

Uczucie przytłoczenia? Jest.
Pewna choroba? Niestety...
Ochrona? Jasne.
Problemy? Obecne.
Zazdrość? Znajdzie się.

Niepewność? Będzie.

Cierpienie? Cóż...
Morderstwo? I to nie przypadkowe...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce autorstwa Zuzanny Kulik pod tytułem „The first devil”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Miło było przenieść się do świata Eleny, Nathana, Malcolma, Maxima, Aarona, Jasona, Ariany, Chrisa, Sylvii, Mishy, Granta i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący (zwłaszcza niektórzy i zwłaszcza mężczyźni).
Mogę przyznać, że polubiłam tu Elenę i naszych strasznych chłopaków, chociaż ich nie od razu. Są młodzi, wiele przeszli a i tak (przynajmniej w mojej ocenie) dobrze sobie radzili.
Niestety nie mogę tego napisać o nikim innym, chociaż bardzo bym chciała.
Dobra, nie piszę nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie (nie o to tu chodzi). Akcja nie rozkręca się zbyt szybko, co nie znaczy, że było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie one były tu kluczowe), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Elena.

Po trzecie, emocje. Znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję (zwłaszcza w pewnych momentach, jednak nie zdradzę oczywiście jakich). Nie zabraknie gniewu, strachu, złości ale i radości Przyznaję za to małego plusika.

Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego, dość przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją dość łatwo i szybko. Daję za to kolejnego plusika.

Po piąte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, mianowicie Eleny i Nathana. Myślę, że ten zabieg był tu konieczny, fajnie uzupełniał wątki. Inaczej czytelnik nie dowiedziałby się co czują nasze persony. Leci za to plusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami diabeł nie jest taki straszny jak go malują i opisują (i jak wygląda). 


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga, chociaż nie do końca sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie chciałam opuszczać go aż do końca.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Była dość intrygująca. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU BEYA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.