„Słodki obłęd” - Anna Bellon.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie muszę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne (naprawdę nieliczne oraz niezbyt wulgarne), więc ta powieść skierowana jest raczej do pełnoletnich miłośników literatury. 


Młodość? Pewnie.
Życie po stracie? Niestety.
Studentka? Jest.
Pewna cukiernia? Oczywiście.
Nowy początek? Tak.

Pozory? Obecne.
Przyjaźń, miłość? Jasne.
Trudne relacje (nie tylko rodzinne)? Znajdą się.

Walka z samym sobą (i nie tylko)? Jasne.
Zmiany? Pewnie.
Znaki od losu. Hmm...
Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Anny Bellon pod tytułem „Słodki obłęd”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Weroniki, Filipa, Karoliny, Ady, Mirka, Artura, Magdy, Michała, Marcina, Kuby, Oli, Hani, Darka, Małgosi, Matyldy, Roberta, Julii i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Filipa, Weronikę, Karolinę i Magdę oraz rodziców Weroniki. To osoby, które wiele przeszły, lecz mimo wszystko się nie poddawały i chciały coś zmienić.
Niestety nie mogę tego samego powiedzieć przykładowo o Marcinie. To co robił... dobra, nie piszę już nic więcej, zapraszam do lektury stron książki.
Jeżeli chodzi o innych, cóż każdy miał coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia...


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak w tym przypadku nim być nie musi. Akcja rozkręca się dość szybko (co mnie troszkę zdziwiło), ciągle coś się dzieje, a samo zakończenie... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji (nie o nie tu chodzi), lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony już nie.


Po trzecie, ważne i trudne tematy. Tak, znalazłam je tu, jednak nie zdradzę dokładnie o co chodzi, wspomnę tylko, że chodzi o trudne relacje rodzinne i chęć zmian i życie po stracie. Autorka dobrze sobie poradziła z przedstawieniem nam tej kwestii i jej ewentualnych konsekwencji. Tak, dobrze myślicie, należy się za to plus.


Po czwarte, emocje. Znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję, od smutku, strachu i gniewu aż do radości (chociaż tego mogłoby być tu zdecydowanie więcej). Przyznaję za to następnego plusa.


Po piąte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko (dla mnie zbyt szybko). Daję za to plusika.

Po szóste, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Weroniki i Filipa. Ta narracja bardzo tu pasowała, dzięki temu czytelnikowi nie umknęły żadne ważne wątki i możemy lepiej zrozumieć motywacje bohaterów (a to było bardzo ważne), dlaczego podejmują właśnie takie decyzje i to, co czują. Przyznaję za to kolejnego plusika.

Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że to, co wydaje się końcem, tak naprawdę jest początkiem czegoś innego, czasami nawet czegoś lepszego. 


Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniego zdania.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Chętnie przeczytałabym historię Karoliny jeśli takowa kiedykolwiek powstanie. :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU BEYA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.