„Po zachodzie słońca” - Kinga A. Lis. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż znajdziemy tu liczne sceny erotyczne oraz wulgarne słownictwo, więc jest to książka przeznaczona zdecydowanie dla pełnoletnich miłośników literatury.

Praca w nocnym klubie? Obecna.
Duże pieniądze? Są.
Luksusy? Jasne.
Pewnego rodzaju ucieczka? Oczywiście.
Chęć szybkiego usamodzielnienia się? Pewnie.
Przypadkowe  pierwsze spotkanie i niespodziewana chęć pomocy? Tak.
Błędy? Znajdą się.

Kłopoty? Będą.
Tajemnice? Nie obejdzie się bez nich.

Złamanie pewnych zasad? Niestety.
Zazdrość? Jasne.
Pewnego rodzaju zdrada? Niestety.
Kłótnie? Cóż...
Mafia? Obecna.
Obsesja? Uhum...
Uzależnienie od seksu, narkotyków i alkoholu? Niestety...

Między innymi właśnie to serwuje nam Kinga A. Lis w swojej debiutanckiej książce pod tytułem „Po zachodzie słońca”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Danicy/Stelli, Alana, Arnolda, Brenta, Davida, Monicy, Amandy, Blake'a, Vladimira i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani i zróżnicowani. Niestety, nie mogę przyznać, że kogoś szczególnie polubiłam, no może troszkę Alana. Każdy miał coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia i czymś mnie zdenerwował, a zwłaszcza Danica (chociaż z drugiej strony rozumiałam dlaczego postępuje tak a nie inaczej), a jej rodzice to już w ogóle...
Dobra, już nie pisnę nic więcej. Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Muszę przyznać, że akcja rozkręca się swoim tempem. Nie znaczy to, że było spokojnie, bo nie było. Autorka nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Danica.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia i uprzyjemnia czytanie. Za to daję plusika.

Po czwarte, sceny erotyczne. Są wyważone, przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś mocniejszego...

Po piąte, świat kobiet pracujących w nocnym klubie. Autorka ukazuje nam je w dość dosadny sposób, nie koloryzuje, nie łagodzi. Daję za to małego plusika.


Po szóste, zakończenie. Nie powiem, troszkę mnie zdenerwowało... Z drugiej jednak strony wiem, że prawdopodobnie życie napisałoby właśnie takie, więc to było bardzo prawdziwe i autorka nie mogła napisać innego. Leci za nie zarówno plusik jak i minusik.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami jest już za późno za zmiany i na jakikolwiek ratunek mimo najszczerszych chęci...


Książka wręcz czyta się sama. Historia mnie wciągnęła, jednak nie sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, dlaczego - łatwo się tego domyślić.


Autorce dziękuję za tę przygodę.
Miałam pewne oczekiwania w związku z tą lekturą, nie zawiodłam się.


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU LIPSTICK BOOKS. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.