„Zazdrosny sąsiad” - Magdalena Szponar.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne (nie w nadmiarze, ale jednak), więc ta powieść skierowana jest raczej do pełnoletnich miłośników literatury.


Starzy znajomi? Tak.
Przeprowadzka, sąsiedzi? Jasne.
Zazdrość? Obecna.
Stara miłość? Znajdzie się.
Kłótnie? Niestety.
Pożądanie? Oj, tak.
Pewien ślub (i nie tylko)? Pewnie.

Tajemnice? Będą.
Nieporozumienia? Cóż...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Magdaleny Szponar pod tytułem „Zazdrosny sąsiad”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom trzeci cyklu Rodzeństwo Mach.


Miło było po raz trzeci przenieść się do świata Dominiki, Bartka, Olafa, Adama/Vegas, Natalii/Ivy, Kamila, Gabrysia, Arka, Hanii, Kacpra, Dalii, Mikołaja, Moniki, Szymona, Karola, Rosalii, Ambrogio i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz trzeci są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tak, Dominikę. Nadal lubię Natalię, Dalię, jej braci i oczywiście Adama (pomimo jego zadziornego charakteru). Mimo wszystko to ciepłe i pełne empatii osoby.
Nie mogę tego napisać niestety o nikim innym, a bardzo bym chciała. Dlaczego? Cóż, niektórzy mieli coś na sumieniu.
Dobra, nie zdradzam już nic więcej, nie chcę napisać za dużo.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. W tym przypadku (tak jak w pierwszych tomach) jednak nie o to chodzi. Akcja rozkręca się swoim tempem, co nie znaczy, że było spokojnie. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji (jednak ponownie nie były tu kluczowe), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak jej poprzedniczki i inne powieści autorki, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To bardzo ułatwia, uprzyjemnia lekturę i sprawia, że czyta się ją bardzo szybko (powieść była zdecydowanie za krótka, 'pochłonęłam' ją zbyt szybko, fajnie byłoby gdyby powieść miała tak jeszcze z pięćdziesiąt stron). Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, układ. Historię po raz kolejny poznajemy z dwóch perspektyw, tym razem padło na Dominikę i Bartka. Oczywiście było to tu dobrym rozwiązaniem, zresztą już się do takiego rozwiązania przyzwyczaiłam. Narracja ta jak zawsze uzupełniała wzajemnie ważne wątki (oczywiście nie zdradzę jakie). Przyznaję za to kolejnego plusika.
 


Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Szczerze, takiego zakończenia tej historii nie do końca się spodziewałam, jednak myślę, że inne by nie pasowało. Końcówka zachęca do sięgnięcia po kolejny tom. Daję za to plusika.
 


Powieść jest kolejną lekką serwowaną nam przez autorkę lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami danie sobie i innym drugiej szansy może przynieść naprawdę niespodziewane (często te pozytywne) rezultaty.


Książka, tak jak poprzednie dwa tomy, praktycznie czyta się sama. Historia wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż momentami pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca, przynajmniej w tym tomie. 


Autorce po raz kolejny dziękuję za super przygodę.
Dzięki niej troszkę oderwałam się od rzeczywistości, która mnie ostatnio troszkę przytłacza i męczy. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom tego cyklu.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.