„Blisko domu” - Lisa Jackson.

Drogi Czytelniku...

Powrót do domu, do wiktoriańskiej rezydencji? Oczywiście.
Chęć podjęcia remontu? Jasne.
Bolesne wspomnienia? Będą.
Znikanie nastolatek? Cóż...
Strach o córki? Obecny.

Bycie przytłoczonym bodźcami? Niestety.
Lęki i próba stawienia im czoła? Pewnie.
Duchy? Są.
Powolne odkrywanie prawdy? Będzie.

Tajemnice sprzed lat i te obecne? Znajdą się.
Trudne relacje rodzinne? Tak.

Zaskakujące odkrycia? Cóż...
Morderstwa, trupy? Niestety...

Właśnie to, i kilka innych aspektów, serwuje nam Lisa Jackson w swojej najnowszej powieści pod tytułem „Blisko domu”.
Z jakim efektem? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Sarah, Jade, Gracie, Scottie, Liama, Clinta, Rhei, Evana, Hala, Holly, Joego, Jacka, Arlene, Rosalie, Mary-Alice, Marge, Caroline, Clarka, Noela, Candice, Rogera, Lucy, Dany, Dee Linn, psiaka Texa, suczki Xeny i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i zróżnicowani, są 'realni' i 'namacalni', nie sztuczni jak marionetki. Autorka w tej kwestii się postarała. Niczego mi w nich nie brakowało.
Niestety muszę przyznać, że nikogo nie polubiłam. Próbowałam, naprawdę, lecz... Dosłownie każdy mnie czymś zdenerwował, zirytował.
Dobra, nie piszę nic więcej, nie chcę zdradzać za wiele.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to ciągle coś się dzieje. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (chociaż odniosłam wrażenie, że nie o nie w tym przypadku chodziło), lecz problemów, którymi autorka na każdym kroku obarcza nasze persony, zwłaszcza Sarah, już nie
.

Po trzecie, styl. Autorka pisze dość lekko, ale nie zawsze dobrze się czytało. Mimo to książkę czyta się dość szybko i nawet przyjemnie. Za to muszę przyznać plusika, ale i minusika.


Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Może nie było jakoś specjalnie zaskakujące, ale... chyba najlepsze jakie mogłoby być. Poza tym myślę, że co niektórzy zasłużyli na taki a nie inny koniec. Leci za to kolejny plusik.


Powieść nie do końca jest to lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw oraz, że wszystko ma swój początek i koniec.


Książka nie zawsze czytała się sama, momentami dość opornie mi szło, jednak dość szybko dotarłam do końca. Historia nie do końca mnie wciągnęła, nie sprawiła też, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie chciałam opuszczać go aż do ostatniej kropki, chciałam wiedzieć jak ta przygoda się kończy.


Autorce dziękuję za tę historię.
Była, cóż, dość specyficzna...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.