„Never Yours” - Aleksandra Banaszek.

Drogi Czytelniku...

Dziennikarka? Obecna.
Sukcesy, porażki
? Są.
Trudna przeszłość, niemiłe wspomnienia? Jest.
Sprawne wspinanie się po szczeblach kariery, próba zdobycia wymarzonego awansu? Pewnie.
Trudny wywiad? Cóż...
Unikający wywiadów biznesmen? Będzie.
Pomysł na małą zemstę? Znajdzie się.

Zamęt w sercu? Niestety.
Zazdrość? Jasne.
Próba wrobienia w pewną rzecz? Tak.
Przekomarzania? Pewnie.
Wzajemne przyciąganie? Oczywiście.

Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Aleksandry Banaszek pod tytułem „Never Yours”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Marietty, Jana, Adama, Wiktorii, Klary, Eweliny, Igi, Tomka, Marty, Krzyśka, Mateusza, Kasi, Józefiny, Daria, Wiktora, Julii, Teodora, Wojtka, Eryka, Magdy, Igora, Leonarda, Gianny, Antonia, Eduarda, Claudii,  i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tylko Mariettę. Niestety nikt inny szczególnie nie przypadł mi do gustu. niektórych, w tym Jana, miałam ochotę po prostu udusić.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, niemal przez całą powieść coś się działo. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Marietta.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Nie obraziłabym się gdyby ta historia miała jeszcze z pięćdziesiąt stron i ze dwa wątki. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Może nie było jakoś specjalnie zaskakujące, lecz mi tu nawet pasowało. Nie wiem czy chciałabym by ta historia miała inny koniec. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami plan zemsty idealnej (według nas) może obrócić się przeciwko nam i przynieść naprawdę zaskakujące (często pozytywne, ale nie tylko) konsekwencje.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (nie zdradzę dlaczego), chwilami też nie miałam ochoty docierać do końca (żeby za szybko nie zakończyć lektury)...


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Myślę, że sięgnę po kolejne publikacje pisarki, jeśli takowe powstaną (a sądzę, że tak właśnie będzie). :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.