„Póki śnieg nas nie rozłączy” - Alek Rogoziński.

Drogi Czytelniku...

Autorka powieści kryminalnych i zarazem osoba chcąca rozwiązać kolejną zagadkę kryminalną prowadząc własne śledztwo? Obecna.
Pewna impreza literacka? Jest.
Zbrodnia, i to nie jedna? Niestety.
Ziarno niepokoju? Znajdzie się.

Wątpliwości? I to wiele.

Chęć odkrycia prawdy? Oczywiście.
Narażanie życia? Będzie.
Pewien kościół i pewien obraz? Jasne.
Tajemnice? Cóż...
Niebezpieczeństwo? Niestety...

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Alka Rogozińskiego pod tytułem „Póki śnieg nas nie rozłączy”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to szósty tom cyklu Róża Krull na tropie.

Wspaniale było po raz szósty przenieść się do świata Róży, Pawła, Mariusza, Miłki, Cecylii, Kamili, Walerii, Romana, Patrycji, Joli, Arka, Krystyna, Krzysztofa, Leokadii, Manueli, Jerzego, Dariusza i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Czy kogoś lubię nadal? Tak, niezmiennie Różę, Miłkę Pawła, no i może troszeczkę Krzysztofa. Niestety tylko ich. To naprawdę pozytywne persony.
Cała reszta mi czymś podpadła. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Od pierwszej do ostatniej strony książka trzyma w sporym napięciu. W końcu mamy tu kilka morderstw. Autor płynnie prowadzi nas przez najnowszą przygodę w okresie dochodzenia do siebie po trudnych chwilach w życiu Róży (nie zdradzę co je spowodowało). Czułam się jakbym była obok, jakbym sama kombinowała, łączyła kropki i szukała winnego. Chwile zwątpienia również się znalazły. I tak powinno być. Autor serwuje nam emocje sporymi porcjami (momentami). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Róża.

Po trzecie, emocje i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, zazdrość, ale i ulotne chwile radości i szczęścia. Niestety przeważają te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autor po mistrzowsku myli tropy, pokazuje, że nic nie powinno być i nie jest oczywiste. Daję za to oczywiście plusika.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (i oczywiście z humorem), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Nie pogniewałabym się również gdyby ta historia miała jeszcze tak z pięćdziesiąt stron i ze dwa wątki. Przyznaję za to następnego plusika.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie spodziewałam się dokładnie takiego obrotu spraw, co było tu bardzo fajne. Daję za to następnego plusa.

Powieść, tak jak pierwsze tomy, zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że determinacja i na przykład nowa zagadka kryminalna do rozwiązania (jak się okazuje może być dobra jak wiele innych rzeczy by nie myśleć o przykrych sytuacjach) wystarczy być wyjść z emocjonalnego dołka.


Książka, tak jak jej poprzedniczki, praktycznie czyta się sama, historia bardzo wciąga, sprawia, że aż chce się być częścią życia bohaterów (mimo pewnych okoliczności) i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki.

Autorowi bardzo dziękuję za tę historię.
Jak inne zostanie ze mną na dłużej.
Czekam na kolejne przygody Róży, jej agenta i przyjaciół, uwielbiam je.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.