„Siedmiu mało wspaniałych” - Jacek Getner.

Drogi Czytelniku...

Pewien dość denerwujący (i sławny już) detektyw (błędnie brany za jasnowidza)? Obecny.
Pewien podkomisarz? Jest.
Zbrodnia, i to nie jedna? Niestety.
Trzy sprawy i ich nietypowe rozwiązywanie? Niezmiennie.
Ziarno niepokoju? Znajdzie się.

Wątpliwości? I to wiele.

Chęć odkrycia prawdy? Zawsze.
Sprawy kręcące się wokół artystycznego kręgu? Będzie.
Pewne obrazy i instalacje? Jasne.
Tajemnice? Cóż...
Kłamstwa? Niestety...
Stary wróg? Oczywiście.

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Jacka Getnera pod tytułem „Siedmiu mało wspaniałych”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to dziewiąty tom cyklu Detektyw Jacek Przypadek.

Wspaniale było po raz dziewiąty przenieść się do świata Jacka, Malwiny, Zenona, Eweliny, Błażeja, Artura, Ewerysta, Felka, Ignacego, Moniki, Teodory, Zygfrydy, Anny, Jędrzeja juniora, Jędrzeja seniora, Eugenii, Stefana, Elki, Olgierda, Patryka, Heleny, Bolesława, Alojzego, Felicji, Basi, Bartosza i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Czy kogoś lubię nadal? Tak, niezmiennie Jacka, pana podkomisarza czy Błażeja i Malwinę, a nawet bezdomnych pracujących dla Jacka. To naprawdę pozytywne persony.
Cała reszta mi czymś podpadła. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Nie to jednak jest tu kluczowe. Od pierwszej do ostatniej strony książka trzyma w napięciu i sprawia, ze czytelnik ma ochotę od razu poznać rozwiązanie prowadzonych przez Przypadka spraw i czerpie radość z poczynań naszego detektywa i stopniowego zbliżania się ku odpowiedziom. Czułam się jakbym była obok, jakbym sama kombinowała, łączyła kropki i szukała winnych, to było fajne. Pewna doza humoru również była tu obecna. Chwile zwątpienia również się znalazły. I tak powinno być. Autor serwuje nam emocje sporymi porcjami (momentami). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, zazdrość, ale i ulotne chwile radości i szczęścia. Niestety przeważają te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autor po mistrzowsku myli tropy, pokazuje, że nic nie powinno być i nie jest oczywiste, jednak jest częściowo (dla wprawionego oka) przewidywalne. Daję za to oczywiście plusika.

Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka (i jak wspomniałam wyżej z humorem), dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Nie pogniewałabym się również gdyby ta historia miała jeszcze tak z pięćdziesiąt stron i ze dwa wątki. Przyznaję za to następnego plusika.

Powieść, tak jak inne części tego cyklu, zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że ludzie naprawdę są banalnie przewidywalni i niektóre zachowania łatwo przewidzieć co pomaga osiągnać pewne rzeczy.


Książka, tak jak jej poprzedniczki, praktycznie czyta się sama, historia bardzo wciąga, sprawia, że aż chce się być częścią życia bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki, przynajmniej w tym tomie.

Autorowi bardzo dziękuję za tę historię.
Jak inne zostanie ze mną na dłużej.
Czekam na kolejne przygody Jacka i jego przyjaciół, uwielbiam je.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU LIRA I AUTOROWI. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.