„To tylko układ” - Natalia Wiktor. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.


Organizacja mafijna? Jest.
Milionerka, dziedziczka? Obecna.
Głowa pełna pomysłów? Jasne.
Kłamstwa? Możliwe...
Zdrada? Cóż...
Hazard? Tak.
Długi? Niestety.

Uzależnienia? Będą.
Układ biznesowy? Pewnie.
Przekomarzania, kłótnie, cięty język? Są.
Wzajemne przyciąganie? Oczywiście.
Porwanie, gwałty? Być może...

Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Natalii Wiktor pod tytułem „To tylko układ”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Kylie, Oliviera, Ashera, Henry'ego, Isli, Nicholasa, Rona, Cadena, Lincolna, Connora, Giorgii, Victorii, Addison, Arianny, Hannah, Harolda, Austina, Alice, Caroline, Rosalyn i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Troszkę Oliviera i Kylie, chociaż czasami miałam ich ochotę po prostu udusić, zwłaszcza Oliviera...
Zresztą nie tylko ich.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, chociaż niewiele brakuje. Akcja rozkręca się dość szybko, niemal przez całą powieść coś się działo. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Mimo to nie obraziłabym się gdyby ta historia miała jeszcze z pięćdziesiąt stron. Leci za to oczywiście plusik.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Nie do końca właśnie tego się po tej książce spodziewałam, coś troszkę innego otrzymałam w rzeczywistości. Przyznam, że się zdziwiłam, ale pozytywnie. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami coś co ma być tylko biznesem przeradza się w coś więcej, o wiele więcej...


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, chociaż chwilami nie sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (nie zdradzę dlaczego), chwilami też nie miałam ochoty docierać do końca (żeby za szybko nie zakończyć lektury)...


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Myślę, że sięgnę po kolejne publikacje pisarki, jeśli takowe powstaną (a sądzę, że tak właśnie będzie). :)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AKURAT. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.