„Futuris. Przebudzeni” - Ada Tulińska.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne.


Przyszłość? Jasne.
Ludzie z pewnymi 'ulepszeniami'? Są.
Niebezpieczeństwa? Niestety.

Walka? Tak.
Potwory? Cóż...
Kłamstwa? Będą.
Bunt? Oczywiście.
Podróż? Jest.

Niespodzianki (nie zawsze te miłe) Znajdą się.
Miłość i pożądanie? Pewnie.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Ady Tulińskiej pod tytułem „Futuris. Przebudzenie”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Lii, Kiu, Mirandy, Arkadiusa, Telsona, Sar, Beana, So, Mae, Futurisa, Kome, Walerii i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. Są też inni niż ci, o których czytałam w ostatnim czasie, i to było fajne. Mimo to powiem Wam, że nie polubiłam tutaj nikogo, a szkoda... No może troszkę Lię.
Bardzo bym chciała by było inaczej. Niestety niemal wszyscy mnie wkurzali i mieli coś na sumieniu.
Dobra nie zdradzam już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia ani na chwilkę, cały czas coś się dzieje, ani przez chwilę się nie nudziłam. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, świat w przyszłości. Autorka w dość barwny i ciekawy sposób nas po nim oprowadza i 'pokazuje' nam jego tajemnice. Fajnie się bawiłam podczas tej podróży. Myślę, że co nieco mogłoby się sprawdzić w naszej rzeczywistości, chociaż nie bardzo bym chyba chciała żeby tak było. Przyznaję za to oczywiście plusika.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest przyjemnie dla oka, dzięki czemu dość szybko mija przy niej czas. Daję za to kolejnego plusika.

Po piąte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Lii i Kiu. To bardzo tu pasowało i było potrzebne, ponieważ pozwoliło czytelnikowi poznać więcej wątków i powiązań między bohaterami i lepiej zrozumieć zamysł autorki. Leci za to następny plusik.


Po szóste, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Jak dla mnie naprawdę pasowało do tej historii. Przyznaję za nie plusika.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki. 

Opowieść pokazuje, że nie wiem jakbyśmy chcieli nie ma rzeczy, która byłoby wieczna.


Książka, mimo tematyki, którą porusza, praktycznie czyta się sama, chociaż może nie w niektórych momentach (dobrze myślicie, nie zdradzę jakich). Historia nawet wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę.
Była dość interesująca i inna niż wszystkie, otwiera również oczy na pewne kwestie (nie zdradzę oczywiście jakie)...


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.