„Stella. Narodziny psychopatki” - Adrian Bednarek. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to lektura skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera sceny erotyczne, wulgarne słownictwo i przemoc.


Zmuszanie do prostytucji? Jest.
Morderstwa? Tak.
Znęcanie się, przemoc? Obecne.

Potrzeba pomocy? Cóż...
Mroczne tajemnice? Jasne.
Długie unikanie sprawiedliwości? Pewnie.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Adriana Bednarka pod tytułem „Stella. Narodziny psychopatki”. 
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to pierwszy tom przygód Stelli (nieoficjalnie).


Miło było przenieść się do świata Stelli, Artura, Patrycji, Janka, Gabriela, Mariny, Joli, Zuzanny, Wincenta, Olafa i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Niestety nie polubiłam tu nikogo. Jest to jednak w tym wypadku spory plus.
Stellę czy Gabriela (a zwłaszcza jego) miałam ochotę wręcz udusić za to co wyprawiali...
Nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, przez cały czas coś się dzieje. Autor nie serwuje nam emocji dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć oraz problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.


Po czwarte, zakończenie. Było... cóż, powiem, że warto do niego dotrzeć. Myślę, że inne być nie mogło, przynajmniej dla mnie. Zachęca do zapoznania się z ewentualną kontynuacją. Leci za to kolejny plusik.

Po piąte, dreszczyk emocji. Za niego muszę przyznać plusika, nie brakowało go tu, a chwilami wręcz przeciwnie.


Powieść nie jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czym skórka za młodu... (wiecie o co mi chodzi).


Książka, tak jak inne powieści autora, praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga, choć nie zawsze sprawia, że chce się być częścią życia (naprawdę niebezpiecznego) naszych bohaterów, oczywiście nie chciałam opuszczać go aż do końca, mimo wszystko.


Autorowi bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Ta historia, cóż, nie do końca takiej się spodziewałam, ale to dobrze... ;)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZACZYTANI. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.