„Mirabelium. Pierwsze Ogniwo” - Amon Lewandowsky.

Drogi Czytelniku...

Pewien detektyw? Obecny.
Kłopoty? Są.
Morderstwo? Niestety.
Skomplikowana zagadka? Będzie.
Tajemnica? Jest.
Niebezpieczeństwo? Znajdzie się.

Sieć wyzwań? Nie obędzie się bez niej.
Kłamstwa? Tak.
Mistyczna aura? Pewnie.
Magia? Sporo.
Krasnoludy? Tak.
Tortury? Cóż...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Amona Lewandowsky pod tytułem „Mirabelium. Pierwsze Ogniwo”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury książki.
Jest to tom pierwszy cyklu Mirabelium (nazwa robocza).


Wspaniale było przenieść się do świata Mojmira, Nurii, Marcela, Mella, Sonii, Mariki, Ildehardy, Caro, Kairy, Luizy, Zarbana, Hwetko, Eriki, Cebiego, Sora, Falibory, Malkara, Anette, Mimi, Artura, Eleni, Ursuli, Detmoldy, Adrianny, Sonii, Irkusa (mam nadzieję, że nie przekręciłam żadnego imienia) 
i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, interesujący i zróżnicowani. Czy kogoś polubiłam? Nie, no może troszkę Mojmira. Dlaczego?
Tego oczywiście nie zdradzę. Napiszę tylko tyle, że pewne persony chciałam udusić, w życiu nie wybaczyłabym im tego co zrobili...


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, mimo to cały czas coś się dzieje. Autor serwuje nam emocje dużymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji (choć nie o nie tu chodzi) oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekko i dość przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko, przyjemnie i łatwo. Daję za to plusika.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Pozostawia niedosyt. Leci za to plusik.

Po piąte, magia. Tak, jest tu odczuwalna i to jest fajne. Autor wymyślił bajeczną krainę, do której 'wciąga' czytelnika od samego początku i nas po niej oprowadza w ciekawy sposób. Przyznaję za to kolejnego plusika.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że bardzo łatwo z myśliwego stać się zwierzyną, trzeba uważać.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (choć momentami dość niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału, przynajmniej w tym tomie.


Autorowi bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Dość fajnie spędziłam czas podczas tej lektury.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ  PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.