„Przeznaczenie #1.Carter Williams” - Marta Wyszomirska. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to lektura skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.


Półświatek Miami? Jest.
Pozorna kontrola? Obecna.
Brudne interesy? Pewnie.
Adrenalina? Znajdzie się.
Ciężkie w obyciu charaktery? Są.

Ogromne pieniądze? I to wiele.

Pewien ratunek? Oczywiście.
Przyciąganie? Będzie.
Namiętność? Tak.
Niebezpieczeństwo? Pewnie.
Trudne decyzje? Jasne.
Walka? Jak najbardziej.
Chwile słabości? I to jakie...

Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Marty Wyszomirskiej pod tytułem „Przeznaczenie #1. Carter Williams”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom pierwszy cyklu Przeznaczenie.

Wspaniale było przenieść się do świata Cartera, Lilianny, Maxa, Kate, Mike'a, Kevina, Andrew, Daniela, Matta, Davida, Anny, Hanny, Roberta, Julii, Klary, Kacpra, Louisa, Steve'a, Amelii, Marii, Sawyera, Emmy, Alice i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Nie, niestety nikogo. Nie mogło być inaczej. Tu każdy miał coś na sumieniu, każdy mnie czymś zdenerwował. Jest to jednak spory plus.
Dobra, nie zdradzam nic więcej...

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, potem wcale nie było spokojniej. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami (momentami). Nie brakowało tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Lilianna.

Po trzecie, emocje i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi bezsilność, strach, smutek, zazdrość czy bunt, ale również radość i śmiech. Niestety przeważają te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autorka w fajny sposób pokazuje, że nic nie powinno być i nie jest oczywiste ani łatwe do osiągnięcia. Daję za to oczywiście plusika.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Żałuję tylko, że ta lektura nie miała tak jeszcze chociaż z pięćdziesiąt stron i ze dwa wątki więcej. Przyznaję za to następnego plusika.

Po piąte, układ. Historię poznajemy z perspektywy Cartera i Lilianny. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ta narracja uzupełniała tu wzajemnie wątki, pokazała motywację 'opowiadających', 'obnażyła ich duszę'. Leci za to kolejny plus.

Po szóste, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, nie wszystko jest wyjaśnione do końca. Finał zachęca do sięgnięcia po kontynuację. Daję za to następnego plusa.


Powieść jest kolejną lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami pozornie mieć wszystko pod kontrolą znaczy tak naprawdę jej nie mieć.


Książka, mimo tematyki, którą porusza, praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga, choć nie sprawia, że chce się być częścią życia bohaterów (w powodu pewnych okoliczności) i nie opuszczać go aż do ostatniej litery, przynajmniej w tym tomie.

Autorce dziękuję za tę historię.
Chętnie sięgnę po kontynuację. :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.