„Midnight Valentine” - J.T. Geissinger.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury.


Przyjazd do pewnego miasta? Tak.
Pewna tragedia? Niestety...

Chęć spełnienia marzenia zmarłego męża? Jest.
Pewien wymagający remontu pensjonat? Oczywiście.
Trudne decyzje? Będą.
Nadzieja na lepsze jutro? Jasne.
Emocje? Pewnie.
Pewna pomoc? Znajdzie się.
Mylne pozory? Cóż...
Wzajemne przyciąganie? Ciągle.
Terapia? Nie obędzie się bez niej.
Lęki? Tak.
Trudności z porozumiewaniem się? Są.
Wypadek? I to dość poważny...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce J.T. Geissinger pod tytułem „Midnight Valentine”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo już, odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata  Megan, Theo, Cala, Jeana, Suzanne, Chrisa, Mike'a, Sunday, Tiny, Colleen, Coopy, Craiga, Toby'ego, Any i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i naprawdę interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tak, Megan i Theo (choć z nim różnie bywało). To osoby, które wiele przeszły, a mimo to dawały sobie jakoś radę (co nie było łatwe). Niestety tylko ich.
Nie chcę zdradzać za wiele z fabuły, nie napiszę więc dlaczego.
Powiem tylko, że niektórych miałam szczególną ochotę... Dobra, już milczę.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko a potem wcale nie jest spokojniej (pisarka już mnie do takiego stanu rzeczy przyzwyczaiła). Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Czasami troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony już nie.


Po trzecie, styl. Książka, tak jak inne książki autorki, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwia, przyśpiesza i uprzyjemnia czytanie. Daję za to plusika.

Po czwarte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć, zdecydowanie warto. Było dość oryginalne i zaskakujące. Ja osobiście się takiego nie spodziewałam. Przyznaję za nie plusa.

Po piąte, sceny erotyczne. Przyznam, że rozpalają zmysły, ale nie są zbyt wulgarnie napisane. Są wywarzone. Leci za to plusik.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami pozory bardzo mylą oraz to, że niektórych warto poznać bliżej
.

Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga, lecz nie zawsze sprawia, że chce się być częścią życia (oczywiście nie zdradzę kiedy) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.


Autorce bardzo dziękuję za kolejną przygodę. Czekam na następne. :)

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.