„Niebezpieczny kontrakt” - Anna Piwnicka. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, ze jest to lektura przeznaczona raczej dla pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera miedzy innymi sceny erotyczne.


Pewna zmiennokształtna? Obecna.
Pewien wilkołak? Tak.
Rok 2036? Będzie.
Zmuszenie do małżeństwa? Jest.
Rosyjska Bratwa? Oczywiście.

Strach? Jest.
Trudny układ? Będzie.
Niebezpieczeństwa? Jasne.
Intrygi? Tak.
Zemsta? Będzie.
Wątpliwości? Znajdą się.
Nienawiść? Nie obędzie się bez niej.
Ciągłe zagrożenie? Niestety...
Miłość? Oj, tak...
Chicago 'w ogniu'? Uhum...

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Anny Piwnickiej pod tytułem „Niebezpieczny kontrakt”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury książki.
Jest to tom pierwszy cyklu Rosyjska ruletka.


Wspaniale było przenieść się do świata Madison, Dmirija, Borysa, Penelope, Marii, Maksima, Fabiana, Petersona, Iwana, Iriny, Liama, Igora, Beatrice, Jamesa, Mikolaja, Amber, Agnes i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, interesujący i bardzo zróżnicowani. Czy kogoś polubiłam? Tak, Madison oraz Dmitrija.
Niestety nikogo więcej, nad czym ubolewam (choć czasami było blisko).
Dlaczego? Tego oczywiście nie zdradzę. Dodam tylko, że niektórych miałam ochotę udusić...


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się bardzo szybko, cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Madison.


Po trzecie, styl. Autorka pisze lekko i dość przyjemnie dla oka, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko (a cienka nie jest), dość przyjemnie i łatwo. Daję za to plusika.

Po czwarte, układ. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Madison i Dmitrija. To dobre rozwiązanie dla tego typu historii, ja bardzo je lubię, narracja ta więcej wnosi do powieści. Leci za to plus. 


Po piąte, zakończenie. Zdecydowanie warto do niego dotrzeć. Nie do końca właśnie takiego się spodziewałam i to było fajne. Bardzo zachęca do sięgnięcia po kontynuację. Jestem z niego dość zadowolona. Przyznaję za nie plusika.


Po szóste, ten fantastyczny świat. Zmiennokształtni, wilkołaki? Jasne. Klimat? Oczywiście. Autorka wymyśliła tu bardzo ciekawy świat i nas po nim oprowadziła dość sprawie i w fajny, szczegóły (nie zanudzając) sposób. Niczego mi tu w nim nie brakowało. Leci za to spory plus.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że czasami aby 'wejść' miedzy wrony należy krakać jak i one oraz to, ze wiele rzeczy z pozoru niemożliwych staje się możliwe przy odrobinie wysiłku.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (choć momentami dość pokręconego a nawet niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki, przynajmniej w tym tomie.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Bardzo fajnie spędziłam czas podczas tej lektury.
Nie mogę się doczekać ciągu dalszego tej przygody, mam nadzieję, że nie przyjdzie nam na nią długo czekać.


Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AMARE. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.