„Zasady gry” - Erick Pol.

Drogi Czytelniku...

Pewna dziewczyna? Jest.
Pewien chłopak? Obecny.

Pewien projekt? Tak.
Wirtualna rzeczywistość? Jasne.

Widmo nagłego końca? Niestety.
Walka o przetrwanie? Oczywiście.
Cienka granica między rzeczywistością a światem wirtualnym? Jasne.

Strata? Cóż...
Między innymi właśnie to znajdziemy w debiutanckiej książce Ericka Pola pod tytułem „Zasady gry”.
Jaki osiągnął efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Bena, Arnike, Kseny, Tary, Jasmin, Agis, Talosa, Sveimem, Johna, Weroniki, Zoe, Ann i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Nie. Niestety nikogo, choć bardzo chciałam Bena i Arnike. Szkoda, że tak było.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal (poza pewnymi wyjątkami) przez całą powieść coś się dzieje. Autor chwilami serwuje nam emocje sporymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, już nie.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby mieć jeszcze ze dwa wątki i być nieco mniej zagmatwana...

Po czwarte, świat wirtualny i ten rzeczywisty. Autor miał fajny pomysł, lecz czasami gubiłam się w tym który świat jest który... Chwilami to było fajne, ale czasami przeszkadzało. Daję za to plusika, ale i minusika.


Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Może nie jest jakoś specjalnie zaskakujące, ale myślę, że inne by nie pasowało. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że granica między prawdziwym światem a tym wirtualnym czasami jest naprawdę cienka, trzeba uważać by jej nie zatrzeć.

 
Książka praktycznie czyta się sama (choć były małe wyjątki). Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (tu również bywały wyjątki), choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie dobrnąć do zakończenia).


Autorowi bardzo dziękuję za tę przygodę, była nawet dość interesująca.

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.